Hampel dla SportoweFakty.pl: To było prawdziwe wariactwo!

Żużlowiec kręcący kółka na dachu katowickiego Spodka... Brzmi absurdalnie. Nie dla Jarosława Hampela. Zawodnik Unii Leszno otwarcie przyznał, że czuł lęk jadąc na pełnym gazie i obserwując krawędź dachu. Mimo to "Mały" wspomina przygodę na dachu Spodka jako kapitalną zabawę.

- Pomysł jazdy na dachu Spodka wyniknął z chęci zrobienia czegoś nieszablonowego. Jazda na motocyklu żużlowym poza torem to ciekawa sprawa. Myślę, że to przedsięwzięcie było czymś naprawdę bardzo oryginalnym. Jazda maszyną żużlową na dachu katowickiego Spodka... to brzmi zaskakująco i może wydawać się to brawurowym przedsięwzięciem. Wspólnie z moim sponsorem zdecydowaliśmy się wprowadzić ten szalony pomysł w czyn - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Jarosław Hampel.

Zawodnik Unii Leszno nie ukrywa, że przeżywał silne emocje w trakcie jazdy na dachu Spodka. - Zdecydowaliśmy się na Spodek, bo jest to wyjątkowo oryginalne miejsce. Chyba każdy Polak wie, gdzie znajduje się ta hala i jak wygląda. Do tego ważna była okrągła konstrukcja dachu. Dzięki temu mogłem jeździć ślizgiem i mocno odkręcać manetkę gazu. Muszę przyznać, że to było niezłe wariactwo. Momentami osiągałem spore prędkości jednocześnie widząc krawędź dachu. Nie ukrywam, że chwilami bałem się, że wpadnę w poślizg i spadnę. To była naprawdę ekstremalna akcja. Pod względem widokowym to było coś niesamowitego.

Jarosław Hampel przypuszcza, że to nie ostatnie tego typu przedsięwzięcie, które zorganizuje wspólnie ze swoim sponsorem. - Mam nadzieje, że razem z firmą Red Bull jeszcze niejednokrotnie zaskoczymy podobnymi przedsięwzięciami. Bardzo bym tego chciał. Oczywiście w kontekście treningowym takie jazdy niewiele dają, ale liczy się dobra zabawa.

W najbliższych dniach Jarosław Hampel wyjedzie do Włoch, gdzie będzie trenował jazdę na crossie. "Mały" będzie także uczestniczył w zgrupowaniu "Byków", które rozpocznie się 25 lutego w chorwackim Gorican.

Komentarze (0)