Jaka przyszłość Malitowskiego i Rowińskiego w Betardzie?

Przy obecnie obowiązującej w naszej Ekstralidze tabeli biegowej dobry zawodnik młodzieżowy to ogromny atut. Sajfutdinow, Ward, Vaculík, Zengota - ileż to spotkań ci właśnie młodzi jeźdźcy potrafili rozstrzygnąć na korzyść swych klubów. We Wrocławiu jest Maciej Janowski. Jest też duma, że udało się wychować zawodnika takiego formatu. Sęk tylko w tym, aby Janowski nie był efemerydą.

- Pomału Wrocław musi myśleć już o następcy Maćka Janowskiego, który co prawda jeszcze trzy lata będzie juniorem, ale jednak później ktoś będzie musiał wypełnić po nim lukę - powiedział nam niedawno trener wrocławian Marek Cieślak. Czy doświadczony szkoleniowiec myśląc o następcy ulubieńca wrocławskiej widowni miał na myśli najlepszego choćby Duńczyka czy Szweda? Niechaj nam pan Marek wybaczy, jeżeli źle zinterpretowaliśmy te słowa, jednak - zdaje się - sam "Narodowy" najbardziej życzyłby sobie wychować "drugiego Janowskiego" z Wrocławia właśnie, a przynajmniej z kraju nad Wisłą rodem.

Przyznawał zresztą nie raz w rozmowach z nami wybitny trener, że każdy kij ma dwa końce. Najlepsze choćby wzmocnienie juniorskiej formacji zawodnikiem zagranicznym, tak zbawienne dla klubu - jak Holder swego czasu w WTS-ie, jak teraz Ward w Unibaksie - oznacza, ni mniej, ni więcej, tylko szkolenie potencjalnego przyszłego mistrza. Mistrza, który na drodze swych wiktorii będzie później odprawiał z kwitkiem naszych.

We Wrocławiu, juniorsko tak wzmocnionym obecnie transferem Lasse Bjerre, Wrocławiu, gdzie i tak ugruntowaną pozycję ma już utalentowany Szwed Dennis Andersson, są w kadrze dwaj wychowankowie. Czy w obliczu ostatnich wydarzeń to właśnie Michał Rowiński i Patryk Malitowski nie zapłacą największej ceny? Czy pośród takiej "młodzieżowej konstelacji" będą mieli szansę, aby nadal się rozwijać?

- Nie chcielibyśmy zapominać o tym - zaczyna trener Cieślak - że jest u nas jeszcze dwóch miejscowych chłopaków, którzy zdali licencję: Malitowski oraz Rowiński. Oni nie stoją na straconej pozycji, ponieważ też mają w sobie pewne pokłady talentu. Pamiętajmy, że obaj mieli w zeszłym roku dopiero po 15 lat. Mieli tej jazdy trochę mało. Zdali bardzo wcześnie licencję. Nawet tak myślę, że może trochę za wcześnie, ale z drugiej strony zdali ją z bardzo dobrym wynikiem. Tutaj też nie wszystko było od nas zależne. Zdali, bo trzeba było ratować sytuację. Przecież najpierw Ligi Juniorów miało nie być, potem nagle się okazało, że będzie, a jak się nie wystawi do niej zawodników, to klub poniesie konsekwencje. Tym niemniej uważam, że oni powinni mieć szansę jeszcze trochę pojeździć. To jest taki wiek, gdzie ciężko coś wyrokować. Trochę karamboli narobili, ale jest to już jakiś materiał - z ostrożnym optymizmem skomentował dla SportoweFakty.pl trener Cieślak.

Komentarze (0)