Na stadionie kończona jest modernizacja toru. Dowieziono już 250 ton sjenitu, odremontowano bandy i ułożono nowy krawężnik. - Nasz tor, równy i bez dziur, jest stworzony do walki i zalicza się do najlepszych w Polsce. Szkoda, że w parze z tym nie idzie wygląd pomieszczeń sanitarnych - powiedział Zbigniew Szulc, dyrektor Kolejarza, i oprowadził Zembaczyńskiego po klubowych budynkach. Na prezydencie najgorsze wrażenie wywarły szatnie dla gospodarzy. Na sypiących się już ścianach pojawiły się grzyby. - Odwiedziłem ostatnio obiekt Oderki. Tam szatnie były w fatalnym stanie. Na określenie tutejszych wprost brakuje mi słów. Wstyd pokazywać je żużlowcom z innych miast - powiedział prezydent Opola, podkreślając, że ratusz znajdzie w trybie pilnym pieniądze na remont.
- Należy szanować zawodników i stworzyć im ludzkie warunki. Dlatego jeszcze w tym roku zbudujemy nowe szatnie - mówił Zembaczyński. Staną one obok budynku z toaletami i przebieralnią gości. Na najbliższą sesję rady miasta zostanie przekazany kosztorys remontu. Po zakończeniu przetargu wykonawca rozpocznie wartą ok. 60 tysięcy złotych inwestycję. Prace zakończą się najpóźniej w sierpniu. - Wtedy będziemy gościć żużlowców z całego kontynentu w ramach półfinału Mistrzostw Europy Par. Nie chcemy, żeby stadion odstraszał zagranicznych oficjeli - zaznaczył Jerzy Drozd, prezes Kolejarza.
Obecne pomieszczenia klubowe pamiętają lata 70-te. Nic dziwnego, że na ścianach pojawiły się pierwsze pęknięcia. - Chciałbym, żeby wybudowano w ich miejsce dwupiętrowe budynki. Z salą konferencyjną i nowoczesnymi biurami. To mogłaby być wizytówka miasta - snuje plany prezes Kolejarza. Ostrożniejszy w prognozach jest Zembaczyński. - Stadion jest naszą własnością, ale nie posiadamy funduszy na szybką i kapitalną renowację. Dlatego wszystko będzie się odbywać stopniowo, krok po kroku - powiedział prezydent, podkreślając wkład miasta w dotychczasowe remonty. - Jeszcze kilka lat temu mieliśmy chwiejącą się wieżę sędziowską i spróchniałe bandy. Ostatnio marzeniem działaczy było ułożenie odpływów i krawężników. Udało się to zrealizować. Mogę obiecać, że pieniądze na dalszą modernizację też się znajdą.
W opłakanym stanie jest także droga wjazdowa na stadion. Po odwilży zamieniła się w bagno, a wchodząc na trybuny, slalomem trzeba omijać kałuże. - Na razie droga zostanie wyrównana. Później dosypiemy warstwę żwiru, tak by kibice nie musieli tarzać się w błocie. Przypominam, jest to rozwiązanie tymczasowe. W przyszłości trasa ma być wyasfaltowana - mówił Szulc.
- Doskonale wiemy, że obiekt wciąż wymaga ogromnego wkładu, ale pamiętajmy, że miasto weszło w jego posiadanie ledwie kilka lat temu. Aktualna sytuacja to efekt zaniedbań poprzedniego właściciela. Teraz trzeba stopniowo wszystko naprawiać. Wierzę, że za niedługi czas Opole będzie się szczyciło pięknym stadionem żużlowym - tłumaczył Maciej Płuska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Co ciekawe, wizyta była inicjatywą samego prezydenta, który na opolskim obiekcie gości rzadko. - Nie wysyłaliśmy żadnego zaproszenia. Pan Zembaczyński osobiście chciał sprawdzić, czy pogłoski o fatalnym stanie stadionu nie są przesadzone. I przekonał się, że jest jeszcze gorzej niż mówiono - wyjaśnił Drozd.