Podczas oficjalnej części Złotego Wieczoru Falubazu, który miał miejsce w sobotę w Hotelu & Spa Dana w Zielonej Górze znany scenarzysta Doman Nowakowski przekazał prezesowi jego własność. - To był ten magiczny, cudowny moment: godzina 18:01 w Toruniu. Po tym jak zawodnicy Falubazu zdobyli mistrzostwo Polski i wytarzali się już w błocie, zobaczyłem Rafała Dobruckiego niosącego jakąś czarną szmatę. Podszedł do swojego GM-a, pochylił go i tę czarną szmatę oblał paliwem. Następnie ona zapłonęła. Okazało się, że to nie była żadna szmata, tylko rytualnie spalona marynarka prezesa Roberta Dowhana. Mój starszy syn podniósł ją później z gleby. Pojechaliśmy do domu i pomyślałem sobie, że są marynarki, które są cenne, cenniejsze - na przykład te od Armaniego - i jest jedna bezcenna. To jest właśnie ta tutaj. Są na niej ślady szczęśliwej nawierzchni z Torunia. Niniejszym przekazuję ją Robertowi - powiedział autor scenariusza do serialu "39 i pół".
Oprawione w piękną ramę "coś" wyglądem przypomina raczej bezkształtną czarną szmatę niż elegancką marynarkę. To jednak niewątpliwie ten sam przedmiot, który 25 października płonął na murawie toruńskiej MotoAreny. Dla prezesa ZKŻ SSA jest to z całą pewnością rzecz niezwykle cenna. - Szukałem tej marynarki. Po zawodach zadzwoniłem do prezesa Wojciecha Stępniewskiego i poprosiłem, żeby jego służby ją znalazły. Szukali długo i bez skutku. Pomyślałem sobie, że ktoś pewnie posprzątał i wyrzucił ją do śmietnika. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że marynarka jest przechowywana w Warszawie, ale nie sądziłem, że mi ją oddasz i to w dodatku tak ładnie oprawioną. Nie wiem, czy się nie zdziwili tam, gdzie zaniosłeś ją do oprawienia - stwierdził zachwycony niespotykanym prezentem Robert Dowhan.
- Było drodzy państwo sformułowanie, że błoto przemieniło się w złoto. Teraz przychodzi mi na myśl, że zgliszcza marynarki przemieniły się w mistrza - podsumował współprowadzący Złoty Wieczór Falubazu Kamil Kawicki.