Cieślewicz miał być motorem napędowym drużyny Andrzeja Maroszka, tymczasem w poniedziałek poinformował o kontuzji. - Dawid zadzwonił do nas i oznajmił z płaczem, że uraz kręgosłupa może go całkowicie wykluczyć ze ścigania - wyjaśnia prezes Kolejarza, Jerzy Drozd. Przypomnijmy, że wychowanek gnieźnieńskiego Startu w 1998 roku złamał kręgosłup. Po rocznej przerwie powrócił do sportu, lecz okazuje się, że kontuzja zostawiła po sobie trwały ślad.
- Dawid trenował z zespołem w piątek i nie odczuwał bólu. Cierpienia rozpoczęły się po zajęciach. Z początku wydawało się, że to nic poważnego, ale diagnoza lekarska wykazała co innego - mówi Drozd i żałuje, że zawodnik typowany na lidera nie wspomoże drużyny. - Dawid miał stanowić o sile Kolejarza. Niestety, uraz pokrzyżował szyki. Liczymy się z tym, że nie ujrzymy go w tym sezonie na torze.
W obliczu niedyspozycji Cieślewicza i problemów zdrowotnych Adama Czechowicza, opolanie znaleźli się w trudnej sytuacji. W ligowym spotkaniu wystąpić musi trzech żużlowców polskiego pochodzenia; pewnym miejsca w składzie jest dwóch Polaków (Michał Mitko i Marcin Piekarski). Dlatego zarząd rozpoczął poszukiwania nowego zawodnika. Wybór padł na Adama Pawliczka, który w latach 2004-2008 przywdziewał plastron Kolejarza. - Trudno znaleźć na rynku wartościowych zawodników. Adam to jeździec bardzo doświadczony, wciąż stać go na dobrą jazdę. W zespole będzie pełnił funkcję strażaka i w przypadku kontuzji któregoś z żużlowców, wskoczy do składu - mówi Drozd i nie wyklucza kolejnych wzmocnień. - Rozmawiamy z jednym zawodnikiem, ale nie jesteśmy przekonani do jego możliwości. Decyzja o tym, czy podpiszemy z nim umowę zapadnie w czwartek.
Dla kibiców Kolejarza mamy też dobrą wiadomość. Szpital opuścił już Czechowicz i niebawem rozpocznie treningi. Nie wystąpi jednak w sparingowym dwumeczu z Rawiczem. - "Czesiu" miał przeprowadzone specjalistyczne badania, które nie wykazały poważnych dolegliwości. Prawdopodobnie w czwartek wyjedzie na tor i będzie docierał silniki. Opuści spotkania z Rawiczem, ale jeśli nabierze wigoru, to ujrzymy go w Memoriale Gerarda Stacha - tłumaczy prezes opolskiego klubu.
Problemy Kolejarza tuż przed inauguracją rozgrywek martwią kibiców. Wiary nie traci Drozd, który ma nadzieję, że limit pecha już się wyczerpał. - Nie tracę optymizmu. Wierzę, że kłopoty będą nas omijały, a na końcu rywalizacji będziemy triumfować. Mimo kontuzji, nasze plany nie zmieniły się. Wciąż stać nas na dobry rezultat - zakończył opolski włodarz.