Rosjanin fenomenalnie rozpoczął niedzielne zawody i w swoich dwóch pierwszych wyścigach nie pozostawił złudzeń rywalom. Z biegiem czasu z Sajfutdinova zeszło jednak powietrze. - Pierwsze dwa biegi były dobre w moim wykonaniu. Potem się jednak trochę pogubiłem, zmieniło się wszystko i nie mogłem dopasować motocykla. W jednym z biegów wpadłem w jedną z wielu dziur i nie mogłem nic zrobić. W ostatnim biegu spadł mi bezpiecznik i przez to przerwał pracę motocykla i musiałem zjechać z toru. Szkoda, że przegraliśmy to spotkanie. Myślę, że wpływ na to miał tor, bo był bardzo trudny z dużą ilością dziur i kolein - podkreśla.
Sajfutdinov bardzo narzekał na stan częstochowskiego owalu, który nie tylko jemu przysparzał kłopotów. - Tak naprawdę nie tylko my się przewracaliśmy, bo rywale z Częstochowy też zaliczyli kilka upadków. Myślę, że nie powinno się robić takich torów. To jest żużel i zawody powinny być widowiskiem dla kibiców, a nie festiwalem wywrotek i upadków. Dla nas też byłoby lepiej. Niestety, nic na to się nie poradzi. Każdy trener wie, jak przygotować tor - zauważa.
Częstochowski zespół przez wielu skazywany jest na pożarcie w tegorocznym sezonie. Rosjanin podkreśla jednak, że na trudnym częstochowskim torze nie jeden zespół czeka ciężka przeprawa. - Oczywiście, że u siebie będą mocni na tym przyczepnym torze. Dużo nam nim jeździli, a my mieliśmy problemy. W naszym zespole znakomicie pojechał Walasek, który wiedział, jak tutaj jechać. Myślę jednak, że w rewanżu u siebie wywalczymy bonusa - zapewnia Sajfutdinov.
Zawodnik zza wschodniej granicy przebojem wdarł się do żużlowej elity i w zeszłym sezonie w znakomitym stylu, wygrywając po drodze kilka rund Grand Prix, sięgnął po brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Tegoroczny cykl 20-latek rozpoczął od trzeciego miejsca w Lesznie. - Jestem bardzo zadowolony z tego występu. Tor nie należał do moich ulubionych, dlatego uważam, że miejsce na podium, to dla mnie sukces. Nie stawiam sobie żadnych celów na tegoroczny cykl Grand Prix. W każdej rundzie Grand Prix chcę po prostu zdobywać, jak najwięcej punktów - dodaje fenomenalny Rosjanin.
Bydgoski zespół mimo porażki może wiele namieszać w tegorocznych rozgrywkach żużlowej Ekstraligi. Na częstochowskim torze poza zasięgiem wszystkich był nowy nabytek, Grzegorz Walasek, a jeśli do jego poziomu dostroją się Andreas Jonsson oraz Sajfutdinov, wówczas Polonię będzie stać na wiele. - To dopiero początek sezonu i wielu zawodnikom brakuje jazdy. Myślę, że poczekajmy jeszcze z miesiąc i będzie lepiej. Zacznie się liga szwedzka i będą mieli więcej spotkań - kończy Emil Sajfutdinov.