Piotr Żyto: Mam nadzieję, że wrócimy do mistrzowskiej formy

Niezwykle zacięty mecz obejrzeli w niedzielne popołudnie kibice na toruńskiej MotoArenie. A to za sprawą jakże silnych drużyn - Mistrza oraz Wicemistrza Polski 2009 roku. Spotkanie zakończyło się 5-punktową wygraną gospodarzy. Jak ocenia to widowisko trener Falubazu Zielona Góra?

- Uważam, że nie ma katastrofy przy takim wyniku. W zeszłym roku przegraliśmy na tym torze większą ilością punktów i odrobiliśmy straty. W tym roku przegraliśmy minimalnie i pozostał taki lekki niesmak. Było to zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, bo indywidualnie mieliśmy więcej zwycięstw niż gospodarze. Jednak stało się tak, nie inaczej. Jestem zadowolony z tego, że zawodnicy zaprezentowali świetną formę i że idzie wszystko do góry. Będziemy niedługo mogli trenować na własnym torze i mam nadzieję, że wówczas powrócimy do formy z roku ubiegłego - podkreślił Żyto.

W niedzielnym spotkaniu trener dał tym razem szansę na miejsce w składzie dla Nielsa Kristiana Iversena. Duńczyk zakończył to spotkanie z dorobkiem jednopunktowym. Jak trener ocenia jego występ? - Niels miał ten niefart, że jechał z trzeciego i czwartego toru. W pewnym momencie porobiło się tak, że trzeba było zrobić rezerwę taktyczną. Wyszła ona bardzo dobrze, ponieważ Lindgren przyjechał w tym biegu pierwszy, Hancock natomiast razem z Dobruckim wygrali kolejny, także nie powinno być tu żadnych pretensji. Jedynie może o to, że nie dostał szansy startów z pierwszych pól, ale tu nie było żadnej pewności, że on wygra wyścig. Wiem, że zawodnik ten bardzo się stara. Na pewno będzie brany pod uwagę w składzie. Nie jest skreślony po dzisiejszym występie - opowiedział trener mistrzowskiej drużyny.

W biegu juniorskim nieźle zaprezentowała się para zielonogórzan. Gdyby nie podcięcie Darcy’ego Warda przez Łoktajewa na ostatnim wirażu, bieg zakończyłby się podwójną wygraną gości. - Dudek przełamał się, walczył i jechał z jajem. Ostatnio miał lekką niedyspozycję i nie mógł się rozkręcić. Dzisiaj widać było, że radził sobie bardzo dobrze. Łoktajew też widać, że jest niezłą zadziorą na torze, troszeczkę potrzeba mu jeszcze objeżdżenia, żeby tych punktów trochę przywoził. Mam nadzieję, że będzie je zdobywał i będziemy mieli z nich obu niezłą pociechę - podsumował.

Drużyna zielonogórska nadal nie ma możliwości trenowania na własnym torze. Część zawodników właśnie w braku objeżdżenia upatrywało winę przegranego spotkania. Czy zgadza się z tym trener Żyto? - Była teraz długa przerwa w startach, bo zawodnicy startowali tylko we wtorek i środę w zawodach. Nie mieliśmy możliwości potrenowania, bo nadal nie mamy swego toru. W piątek Opole jeździło zawody, Gniezno wyruszyło do Daugavpils też na mecz, pozostawał jedynie Rawicz. Jednak tam tor nie pasował nam pod kątem Torunia także nie było gdzie. Wyjechaliśmy z marszu, nasi młodzi zawodnicy byli w tygodniu w Danii, gdzie Łoktajew zanotował świetny występ zdobywając 16 punktów. Dwóch zawodników jeździło w Grand Prix. Hancock wypadł tam trochę słabiej, dziś obejrzeliśmy za to rewelacyjny występ Amerykanina - skomentował.

- Było trochę walki. Ogólnie były to ciekawe zawody. Myślę, że kibicom na pewno się to spotkanie podobało. Mam nadzieję, że wróciła w nich wiara w swoją drużynę. Liczę, że będziemy jeździć coraz lepiej i wrócimy do mistrzowskiej formy - dodał.

Pozostało pytanie związane z wyjazdem na własny tor, które zadaje większość kibiców drużyny Myszki Miki. - Od niedzieli rano toromistrz wraz z innymi osobami pracuje na torze przy Wrocławskiej. W poniedziałek o godz. 12.00 banda ma być już gotowa. We wtorek natomiast planowany jest pierwszy trening. Jeśli nie w ten dzień to mamy jeszcze środę, czwartek i sobotę. W piątek odbędzie się Złoty Kask, także będzie to trochę na wariata. Trochę mało jazdy będzie na swoim torze przed niedzielnym spotkaniem. Mam jednak nadzieję, że chłopacy sobie poradzą i 1 maja zdobędziemy pierwsze punkty - zakończył Piotr Żyto.

Źródło artykułu: