- Tor był dziś absolutnie twardy, ale był równy dla wszystkich. Sprzyjał jeździe po całej długości i szerokości i absolutnie nie był dla nas zaskoczeniem. Mecz był niezwykle zacięty, aczkolwiek zabrakło tutaj punktów, które uciekły nam w kilku wyścigach. W przyszłym tygodniu najprawdopodobniej tor przy Wrocławskiej zostanie oddany do użytku, więc liczę, że w tym momencie będzie już tylko lepiej. W Tarnowie wydawało się, że mieliśmy ogromnego pecha, a w tym momencie mamy kolejne spotkanie przegrane za sobą.
Jechaliśmy jednak z bardzo mocną drużyną, która jest silna na swoim torze - skomentował "Pepe".
Drużyna zielonogórska nadal nie ma możliwości trenowania na własnym torze. Część zawodników właśnie w braku objeżdżenia upatrywało winę przegranego spotkania. - Trudno nie zgodzić się z tym. Gdy w pewnym momencie wygrywa się wyścigi, a później przywozi się dwa zera to jest to też poniekąd kwestia objeżdżenia. Mam problemy ze sprzętem. Zabrakło moich punktów. Po trzecim biegu silnik stracił kompresję, drugi już nie był tak spasowany i się nie udało niestety - zakończył kapitan zielonogórskiego Falubazu.