W sobotnim spotkaniu pomiędzy Betardem Wrocław a Unią Leszno do biegu 8. na torze nie działo się nic ciekawego. Kibice oglądali nudne wyścigi, w których o kolejności na mecie decydował moment startowy i rozegranie pierwszego łuku. Niestety pierwszym "porywającym" wydarzeniem w tym meczu był wypadek w wyścigu 8. W kolizji udział wzięło trzech zawodników: Troy Batchelor, Leon Madsen oraz Maciej Janowski. Z powtórki biegu sędzia wykluczył Australijczyka oraz juniora Betardu, ku zdziwieniu kibiców nie tylko leszczyńskiej Unii, ale i drużyny wrocławskiej.
Batchelor po feralnym upadku zdołał wygrać jeszcze dwa swoje ostatnie biegi, w tym wyścig 14., przywożąc za sobą Jasona Crumpa oraz Kennetha Bjerre. Jak tuż po zawodach czuł się zawodnik Unii Leszno? - Nie czuję się najlepiej - odpowiedział krótko, spoglądając znacząco na bark oraz ramię. Batchelor dość mocno odczuł skutki upadku. Jak w jego oczach wyglądało całe zajście? - Nie wiem. Zupełnie nie pamiętam samego zdarzenia. Po prostu jadę, a nagle ktoś we mnie wjeżdża.
Sędzia podjął jednak decyzję o wykluczeniu Australijczyka z tego wyścigu. Co sam zainteresowany sądzi o tej decyzji? - To jakieś nieporozumienie. Jedyne co pamiętam, to tak jak mówiłem wcześniej, jestem na motocyklu i jadę, a po chwili leżę na torze. To nie była moja wina. Ktoś we mnie wjechał i nic nie mogłem w tej sytuacji zrobić - powiedział Batchelor.
- Jestem zadowolony ze swojego występu. Sądzę, że dziś wszyscy w naszym zespole mogą być zadowoleni. Tor był bardzo wymagający. Spotkanie wyszło nam prawie idealnie - podsumował Batchelor. Australijczyk dość szybko wyjechał z Wrocławia i udał się na badania kontrolne do leszczyńskiego szpitala. Przypomnijmy, że już w niedzielę Unia Leszno podejmuje drużynę Włókniarza Częstochowa.