Nie mamy z Magnusem najlepszych stosunków - komentarze po meczu Lotos Wybrzeże Gdańsk - Marma Hadykówka Rzeszów

Zwycięstwem gospodarzy zakończył się niedzielny hit pierwszej ligi pomiędzy Lotosem Wybrzeże Gdańsk a Marmą Hadykówką Rzeszów. Gdańszczanie wygrali 51:39, zaś głównym autorem sukcesu był Magnus Zetterstroem, ale kluczem do sukcesu były punkty całego zespołu. W drużynie z Podkarpacia najlepiej spisał się Lee Richardson, którego pojedynki z "Zorrem" elektryzowały kibiców.

Dawid Lampart (Marma Hadykówka Rzeszów): Tor sprawiał mi dzisiaj sporo trudności. W pierwszym biegu popełniłem błąd, troszkę za bardzo rzuciłem motocyklem i uciekł mi spod tyłka, że tak powiem. Później pogubiliśmy się z przełożeniami, dopiero na ostatni start było troszkę lepiej. Chciałem przyciąć do krawężnika, złapałem trochę wody, obróciło mnie i Dawid Stachyra wpadł we mnie. Upadłem dopiero po uderzeniu Dawida, więc nie rozumiem trochę decyzji sędziego, który wykluczył mnie z tego biegu. Nie pasuje mi troszkę gdański tor, ale po serii nieudanych startów na nim mam nadzieję, że kolejne będą lepsze. Wyniosłem dzisiaj sporo nauki, gorzej było z punktami.

Chris Harris (Marma Hadykówka Rzeszów): Gdańsk jest u siebie bardzo mocny, więc niespodzianki nie było. Pozostaje nam odrobić wynik, kiedy to oni przyjadą do nas. Nie tracimy pewności siebie, musimy spokojnie podejść do kolejnego meczu i walczyć dalej.

Lee Richardson (Marma Hadykówka Rzeszów): Sędzia podjął złą decyzję wykluczając mnie w biegu trzynastym. Wydaje mi się, że nikt nie ma wątpliwości, iż nie wywróciłem się ze swojej winy. Cóż, zdaję sobie sprawę, że sędziom nie jest łatwo wykluczać zawodnika miejscowej drużyny. Nie mamy najlepszych stosunków z Magnusem, ale to sprawa prywatna, która ciągnie się od zimy, kiedy miałem mu odsprzedać busa. Tak jak mówię, to sprawy prywatne, ale mam wrażenie, że Magnus próbuje wyrównywać rachunki na torze. To śmieszne. Mecz był dzisiaj ciężki, ale właśnie takiego się spodziewaliśmy. Mogliśmy pojechać trochę lepiej, ale ten tor dosyć trudny, a i miejscowa drużyna do słabych nie należy. Spróbujemy odrobić straty w rewanżu.

Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Defekt na starcie to efekt problemu z zapłonem, urwał się kabel. Rzecz martwa, nie dało się nic z tym zrobić. Na szczęście wygraliśmy to spotkanie. Czy wynik wystarczy do bonusa? Jak wygramy w Rzeszowie to na pewno wystarczy. U siebie jesteśmy mocni, nie zastanawialiśmy się jak silny opór postawią dziś goście. Każdy patrzy na siebie i swoją drużynę. Jesteśmy jak ci muszkieterzy, jeden za wszystkich - wszyscy za jednego. Komunikacja i współpraca w naszym zespole jest wzorowa. Cieszy mnie atmosfera na meczu w Gdańsku. Ja do żużla podchodzę bardzo emocjonalnie i zależy mi na tym, by pokazać się kibicom z dobrej strony i obalić opinie, które chodziły o mnie w poprzednich latach.

Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Miałem pewne obawy, gdyż do meczu podszedłem z kontuzją pleców. Myślałem, że będzie trochę lepiej jeśli chodzi o moje samopoczucie, ale zdecydowałem się pojechać i pomóc drużynie. Uważam, że to się udało. Pokonaliśmy głównego pretendenta do awansu i myślę, że to dobry prognostyk na przyszłość.

Magnus Zetterstroem (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Jest mała afera między mną a Lee Richardsonem, ale to sprawy osobiste. Na pewno nie miałem zamiaru polować na niego na torze, czy coś tych rzeczy. W biegu, w którym Lee został wykluczony wjechałem dosyć ostro ślizgiem na pełnym gazie. Faktycznie, moje wejście w łuk przeszkodziło mu i musiał się trochę wystraszyć, ale między nami nie było kontaktu i sędzia to widział. Na kolejny mecz jedziemy do Poznania, ciężko coś przewidywać, bo w tej lidze każdy jest silny na swoim torze. Nie cierpię tego słowa, ale musimy, dosłownie musimy wygrywać każdy mecz u siebie, jeśli chcemy znaleźć się w czołowej czwórce. Cieszę się, że w naszym zespole mamy masę pozytywnej energii. To młodzi chłopcy, którzy nie kręcą nosem na byle co, jak jakieś gwiazdki, tylko dają z siebie wszystko. Współpraca z nimi to przyjemność.

Damian Sperz (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Jestem zadowolony z dzisiejszego występu. W drugim wyścigu byłem chyba trochę zdekoncentrowany, bo chwilę przed startem podprowadzający kazał mi zmienić ustawienie na pod taśmą. Zostały dwie sekundy do startu i nie zdołałem odpowiednio przygotować sobie pola. Zwyczajnie się rozkojarzyłem. Po wygranej z Harrisem było trochę śmiechu. Dawid Stachyra gratulując mi zahaczył o moją kierownicę i upadłem. Oczywiście nie mam do niego pretensji za ten mały wypadek. Zaraz po całej sytuacji przeprosił mnie i podwiózł do parkingu.

Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Wynik cieszy, choć tych punktów mogło być więcej. Chciejstwo to jednak przeciwnik postępu. Cieszymy się z wygranej i analizujemy co można zrobić lepiej w kolejnym meczu. Paweł Hlib miał awarię elektryki i zanotował defekt na starcie. Na spokojnie przeanalizujemy, czy było to pech, czy też zwykłe zaniedbanie. Mamy drużynę młodych, głodnych sukcesu zawodników. Oni nie mają powodu by czuć się gorsi od innych. Pracujemy nad zaszczepieniem im charakteru zwycięzców. Mają przykład Zetterstroema, który z pierwszoligowego jeźdźca stał się zawodnikiem Grand Prix. Startują w rozmaitych zawodach indywidualnych, eliminacjach krajowych i międzynarodowych. Cieszy mnie, że nie myślą tylko o zarobku w lidze, ale są gotowi inwestować własne pieniądze w dodatkowe starty. Z drużyną spotykamy się za tydzień w Poznaniu. Nie będzie dodatkowych treningów, gdyż żaden z moich zawodników nie narzeka na brak startów.

Komentarze (0)