Piotr Żyto: Mam nadzieję, że zawodnicy pojadą "z zębem"

Już 16 maja na stadionie przy W69 będą miały miejsce pasjonujące i najważniejsze - Derby Ziemi Lubuskiej. Czy Falubaz odrodzi się i odniesie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie? O przygotowaniach do tego arcyważnego pojedynku opowiedział nam trener Falubazu Zielona Góra, Piotr Żyto.

Dopiero w niedzielę Greg Hancock pojawi się na stadionie przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze. Zawodnik poinformował klub, iż jest obecnie chory. Nie dołączy więc do kolegów z drużyny, którzy już od czwartku zamierzają trenować i przygotowywać się do jednego z najważniejszych meczy w sezonie. Co na ten temat sądzi trener drużyny Myszki Miki? - Greg powiedział, że jest chory. Czy mam mu nie wierzyć? Ma gorączkę. Może taki odpoczynek dobrze mu zrobi. Szału nie było w jego wykonaniu w Szwecji, klub w Motali też nie jest zadowolony z jego jazdy. Nie jest to zatem tylko nasz problem. Mam nadzieję, że Greg jako profesjonalista po tych paru dniach odpoczynku przystąpi do spotkania z energią i będzie startował tak, jak od niego tego oczekujemy - dodał szkoleniowiec.

Zielonogórzanie do tej pory przegrali wszystkie spotkania w sezonie, gorzowska Stal nie uległa zaś ani razu. Jak zamierzają przygotowywać się zielonogórzanie do tego jakże ważnego pojedynku? - Po południu rozpoczynamy przygotowania. Część zawodników już tutaj jest, mamy trening o godz. 18.00. W piątek ponownie potrenujemy o tej godzinie. Postaramy się jak najlepiej przygotować, żeby zdobyć pierwsze punkty. Wieczorem mamy wspólną kolację, gdzie będziemy omawiać sprawy dotychczasowych występów i wyciągać konkretne dalsze wnioski. Mam nadzieję, że zawodnicy zresetują swoje czaszki i nie będą myśleli o ostatnich spotkaniach tylko nastawią się na najbliższy mecz, by pojechać "z zębem" - opowiedział trener drużyny Myszki Miki.

Od ostatniego pojedynku minął tydzień czasu. Czy w ciągu tych siedmiu dni coś się zmieniło jeśli chodzi o nastawienie zawodników bądź sprawy sprzętowe? - Rafał Dobrucki, tak jak i Piotr Protasiewicz byli w tym tygodniu u tunera w Szwecji i pracowali przy sprzęcie. My w tym czasie prowadziliśmy prace przy torze. Mam nadzieję, że to wszystko przyniesie efekty i wynik będzie taki, jaki oczekujemy my oraz kibice. Chcemy wygrać mecz i przełamać tę złą passę. Jest to taka podwójna adrenalina, bo w dodatku jest to spotkanie z Gorzowem - Lubuskie Derby, gdzie każdy chce jak najlepiej wypaść. Stąd wieczorem będziemy trenować i rozmawiać o przygotowanej nawierzchni toru. Jeśli pogoda pozwoli, potrenujemy także w piątek i sobotę - powiedział Żyto.

Falubaz zajmuje obecnie ósme, ostatnie miejsce w tabeli, rywal zza miedzy zaś jest w niej liderem. Czy drużyna z południa województwa boi się tego pojedynku? Jak ocenia szanse swojej drużyny trener Żyto? - Jeśli chodzi o szanse - w niedzielę mamy pojedynek z drużyną, która nie przegrała jeszcze w tym sezonie żadnego meczu. Jednak wszyscy są do pokonania i uważam, że jeśli zawodnicy przełamią tę barierę niemocy, wówczas to spotkanie będzie do wygrania. Na pewno silna jest w tej drużynie dwójka zawodników, jak Nicki Pedersen i Tomasz Gollob. Ciężko jest się przebić w takiej obsadzie biegu. Reszta jest moim zdaniem do pokonania. Matej Zagar czy Tomasz Gapiński jeżdżą na podobnym poziomie. Młodzieżowcy nasi również nie odstają od gorzowskich. Tu także widzę szanse na ich pokonanie -skomentował.

Podczas niedzielnego pojedynku w Lesznie, junior Falubazu - Aleksandr Łoktajew zanotował groźnie wyglądający upadek. Młodzieżowiec doznał wstrząśnienia mózgu i musiał odpocząć od ścigania przez kilka dni. Czy znajdzie się on w składzie na najbliższy mecz? - Nie wiem. Na tę chwilę Łoktajew jeszcze się leczy. Lekarz go jeszcze przebada i jeżeli będzie wszystko w porządku to wystąpi w niedzielnym pojedynku. Jeśli nie, wówczas pojedzie któryś z naszych wychowanków - Rogowski albo Strzelec - stwierdził Żyto.

Analizując awizowany skład gospodarzy, tym razem pod numerem 9 na niedzielne spotkanie trener wstawił Grzegorza Zengotę. Jak wytłumaczył tę zmianę? - Trzeba szukać jakichś rozwiązań. Widzieliśmy, że w meczu z Wrocławiem "Zengi" wychodził ze startu znakomicie, jednak to trzecie czy czwarte pole było takie, że wciąż go sponiewierali. Hancock został zatrudniony, by zdobywać punkty i jest on zawodowym profesjonalistą. Zengiemu powinno się choć trochę pomóc, by mógł te biegi wygrywać. Jeśli nie będziemy objeżdżać rywali, wówczas nie wygramy meczu. Także jest to nasza zmiana, tzw. tajna broń. Myślę, że Zengi się ucieszył z tej sytuacji. Będzie również obecny na treningu. Obiecał, że postara się wykorzystać tę szansę, a wiemy, że potrafi dobrze jeździć na tym torze - zakończył.

Komentarze (0)