Mads Korneliussen: Tor pasował tylko na początku

Od dwóch zwycięstw rozpoczął mecz w Ostrowie Wielkopolskim Duńczyk Mads Korneliussen, a miejscowi kibice pamiętający go jeszcze z poprzednich sezonów przecierali oczy ze zdumienia. Duńczyk jednak w drugiej części meczu znacznie obniżył loty, tłumacząc to później zmieniającymi się warunkami torowymi.

Kiedy po dwóch startach Mads Korneliussen miał komplet 6 punktów, kibice na Stadionie Miejskim w Ostrowie zaczęli się obawiać, czy aby Duńczyk nie sprawi podobnego psikusa jak przed dwoma tygodniami Simon Stead. Anglik, który w barwach byłego ostrowskiego klubu nie błyszczał, poprowadził do zwycięstwa w Ostrowie Speedway Polonię Piła. Korneliussen nie był jednak do końca meczu tak skuteczny jak Stead. - Tor w trakcie zawodów zrobił się śliski. Początkowo bardzo mi pasował, ale w trakcie zawodów zmieniała się nawierzchnia. Mocno go lano w trakcie przerw i ciężko było mi znaleźć odpowiednie ustawienia motocykli. Po dwóch zwycięstwach kompletnie nie wyszedł mi trzeci wyścig. Nie zabrałem się ze startu i na dystansie niewiele mogłem zrobić na dystansie - tłumaczył Duńczyk, który w swoich kolejnych czterech startach zdobył zaledwie trzy punkty.

Korneliussen był bardzo zawiedziony postawą krośnieńskiej drużyny, która w tych rozgrywkach jest na razie największym rozczarowaniem. - Przykro mi, że przegraliśmy w Ostrowie. W tym sezonie nie poczuliśmy jeszcze jak smakuje zwycięstwo. To nie jest miłe uczucie, kiedy przegrywa się kilka meczów z rzędu. Potrzebujemy choćby jednej wygranej, by się przełamać. Mam nadzieje, że nastąpi to już za tydzień w meczu rewanżowym z Ostrowem - wierzy 27-letni żużlowiec.

Podczas prezentacji miejscowi kibice Madsa Korneliussena "poczęstowali" porcją gwizdów, mając mu pewnie za złe, że odmówił w zeszłym sezonie startu w meczu w Rybniku, będąc jeszcze wówczas żużlowcem Klubu Motorowego. A jak sam Duńczyk wspomina występy w Klubie Motorowym? - Początkowo było wszystko w porządku. Pierwszy sezon był naprawdę dobry. Współpraca układała się bez zarzutu, dlatego zdecydowałem się na kontynuowanie startów w Ostrowie. Niestety, w poprzednim sezonie klub miał problemy finansowe i trudno, żebym ten okres miło wspominał. Nie tylko ja straciłem pieniądze, ale także kilku kolegów z toru i pewnie wiele innych osób. Widzę, że teraz w Ostrowie wiele się pozmieniało. Są nowe twarze, nowi działaczy i nowy klub - dodaje Duńczyk.

Tak naprawdę przed rokiem głośno o problemach Klubu Motorowego zrobiło się właśnie za sprawą Madsa Korneliussena i jego odmowy występu w meczu w Rybniku.- Przed meczem w Rybniku odjechałem dwa mecze, za które nie otrzymałem wszystkich pieniędzy. Postawiłem działaczom sprawę jasno, że przed meczem w Rybniku chcę, by uregulowano te zaległości. Przyjechałem do Rybnika na mecz, ale niestety nie zastałem tam prezesa klubu. Postanowiłem więc nie startować, bo poczułem się oszukany. Spakowałem się i wyjechałem. Tak skończyła się moja przygoda z byłym klubem z Ostrowa. Jestem naprawdę rozczarowany tym, co stało się w Ostrowie w poprzednim sezonie. Zresztą nie tylko ja, ale także wielu innych żużlowców, którzy również nie otrzymali wszystkich zarobionych pieniędzy. Przecież my musimy mieć na remonty silników na dojazdy na mecze. Nie stać mnie na to, by dopłacać do tego interesu - zakończył obecny zawodnik KSM-u Krosno.

Źródło artykułu: