Życie jest tylko jedno - rozmowa z Adamem Czechowiczem, żużlowcem Kolejarza Opole

Adam Czechowicz to ikona opolskiego żużla. Od dwunastu lat reprezentuje Kolejarza. W Opolu mieszka i założył rodzinę. W tym sezonie miał być liderem zespołu. Plany pokrzyżowała choroba. "Czesiu" wraca jednak do zdrowia i zapowiada powrót na tor.

Oliwer Kubus: Od pięciu miesiący zmagasz się z chorobą. Ostatnio pojawiały się sprzeczne informacje o stanie twojego zdrowia. Jedne optymistyczne, drugie- wręcz przeciwne. Jak jest naprawdę?

Adam Czechowicz: Ostatnie wyniki badań są bardzo dobre. Choroba nie została do końca zidentyfikowana, ale wydaje się, że najgorsze jest za mną. Badania każą optymistycznie patrzeć w przyszłość. Czuję się coraz lepiej. Wracam do zdrowia i normalnego życia.

Zmagania z chorobą były chyba męczące.

Bardzo. Zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Sporo nerwów zjadła rodzina, która niepokoiła się o moje zdrowie. Przeżyliśmy huśtawkę nastrojów. Prognozy lekarzy były różne. W pewnym momencie bardzo pesymistyczne. Na szczęście okazały się błędne. Jednak organizm ucierpiał. Przechodziłem mękę. Ból był spory, co też wpływało na psychikę. Teraz jest już zdecydowanie lepiej. Przystosowuję się do normalności i do tego, co działo się przed chorobą.

Kibiców drąży pytanie o twój powrót do żużla. Są szanse, żeby stało się to w najbliższym czasie?

Bardzo ciągnie mnie tor. Gdyby to ode mnie zależało, to już dziś wsiadłbym na motocykl. Jestem jednak zdany na opinię lekarzy. Oni powstrzymują zapędy i odradzają zbyt szybki powrót do sportu. Najlepiej gdybym siedział w domu i nic nie robił. Ale to nie takie łatwe. Odczuwam ogromny głód jazdy. Chciałbym pomóc drużynie. Wiem jednak, że niczego nie mogę robić pochopnie. Zaległości w przygotowaniu fizycznym i kondycyjnym są spore. Na przejechanie pięciu biegów na pewno nie starczyłoby sił. Przynajmniej na razie.

W tym roku odbyłeś jeden trening.

Tak, było to przed startem rozrywek. Po zajęciach czułem się fatalnie. Dziś wiem, że podjąłem błędną decyzję. Trening źle wpłynął na organizm. Dlatego nie dziwię się lekarzom, że powstrzymują mnie od wyjazdu na tor. Nie można ryzykować zdrowia za wszelką cenę.

W trudnych chwilach nie zapomnieli o tobie kibice, którzy przeprowadzili zbiórkę pieniędzy na leczenie.

Choroba kosztowała nie tylko nerwy i zdrowie, ale też sporo pieniędzy. Zwiedziłem masę szpitali i prywatnych klinik. Niestety za wszystko trzeba zapłacić. Przez brak startów byłem odcięty od dochodów. Niełatwo było pokryć koszty. Wszystkim fanom jestem ogromnie wdzięczny. Dziękuję za pomoc materialną (uzbierano 2300 złotych- dop. red.) i wsparcie psychiczne. Otrzymałem dużo telefonów. Wszystkie głosy były życzliwe. To mobilizowało do walki. Obiecuję się kibicom odwdzięczyć.

Dalsze zbiórki mają sens?

Uważam, że nie. W tej chwili regeneruję siły i nie włóczę się po szpitalach. Za wszystko, co kibice dla mnie zrobili dziękuję. Teraz staram się normalnie funkcjonować. Nie chcę być traktowany jak chory. Poradzę sobie z ewentualnymi wydatkami.

Do tej pory kontuzje cię omijały. Rzadko uczestniczyłeś w kraksach, a jeśli dochodziło do upadków, to zazwyczaj wychodziłeś z nich bez szwanku.

Z tego tylko się cieszę. Nie odnosiłem dotąd poważniejszych urazów. Kontuzje wynikające z upadków przeważnie łatwo wyleczyć. Złamane żebro czy kończyna szybko się zrastają, a hospitalizacja nie jest skomplikowana. Choróbsko nie dopadło mnie przez żużel. Przyszło nieoczekiwanie i znienacka. To się zdarza. Niektórzy ludzie cierpią na gorsze dolegliwości.

Z pewnością śledzisz wyniki Kolejarza Opole. Drużynie, której jesteś kapitanem nie wiedzie się najlepiej.

Tegoroczne rozgrywki są torpedowane przez pogodę. Trudno wejść w rytm i utrzymać formę. Kolejarz zanotował przeciętny początek, ale jeszcze nic straconego. W czerwcu zespół czeka aż sześć meczów. Zawodnicy będą mieli częstą okazję do startów, co powinno mieć przełożenie na wynik. Do tej pory na regularne występy mógł liczyć tylko Ricky Kling i właśnie on prezentował się najlepiej. Myślę, że koledzy szczyt formy dopiero osiągną. Liczę, iż awansujemy do rundy finałowej, a w niej wspomogę Kolejarza.

Motocykle są gotowe do jazdy?

Jak najbardziej. Przed sezonem sporo zainwestowałem w sprzęt. Chciałem powtórzyć dobre wyniki sprzed roku. Motory są przygotowane i stoją w garażu. Powinny pozwolić na skuteczną rywalizację.

Ale problem tkwi w zdrowiu?

Bardziej w formie fizycznej i kondycji. Choroba przeszkodziła w przedsezonowych przygotowaniach. Organizm jest mocno osłabiony i trochę potrwa zanim powrócę do dobrej dyspozycji. Kiedy powrócę na tor, nie potrafię określić. Czy to będzie za dwa tygodnie lub miesiąc, tego nie wiem. Ciągnie mnie do żużla i zrobię wszystko, by jak najszybciej wspomóc zespół. Zapewniam. Ale proszę też zrozumieć moją troskę o

zdrowie. Życie jest tylko jedno i nie warto je zaprzepaścić.

Komentarze (0)