"AJ" w 21. gonitwie wieczoru całkiem nieźle wyszedł spod taśmy, jednak po chwili był już zmuszony oglądać plecy Hansa Andersena, Chrisa Harrisa oraz Jasona Crumpa. - Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale im szybciej zapomnę o błędzie, który popełniłem w półfinale, tym szybciej będę w finale i wygram zawody. Spodziewałem się, że rywale w półfinałowym biegu zaatakują mnie po zewnętrznej części toru i tam czekałem na nich, żeby odeprzeć ewentualny atak. Nie wziąłem pod uwagę faktu, że w przerwie walec ubił wewnętrzną część toru, i że oni tam pojadą! Naprawdę byłem zszokowany, gdy uciekli mi przy krawężniku. Tak naprawdę to zaraz po zakończeniu turnieju w Kopenhadze zaczynamy myśleć i przygotowywać się do występu w Toruniu. Już w busie rozmyślamy o tym, jakie zastosować przełożenia i jaki tor będzie na MotoArenie - powiedział Jonsson.
Andreas po raz drugi w tym sezonie wygrał fazę zasadniczą turnieju GP, nie awansując później do wielkiego finału. Zawodnik Polonii Bydgoszcz nie załamuje się jednak tym faktem. - Było bardzo podobnie jak w Pradze. Zanotowałem naprawdę dobry występ i zbliżyłem się do czołówki, nadrabiając kolejne punkty. Od kliku tygodni czuję się doskonale na moich motocyklach. Nie mam problemów z ustawieniem silnika i dostosowaniem go do warunków torowych. Nawet mimo tego, że nie awansowałem do finału, to jestem naprawdę zadowolony z występu w wyścigach eliminacyjnych. Zdobyłem sporo punktów! - dodał reprezentant Trzech Koron.
29-latek cieszy się, że na Parken mógł liczyć na głośny doping kibiców. - Doceniam bardzo doping, który towarzyszy moim występom. To, że widzę fanów oklaskujących moje biegi, że widzę flagi i słyszę okrzyki, nakręca mnie mocno - zakończył Jonsson.
Po czterech odsłonach Indywidualnych Mistrzostw Świata 2010 Andreas Jonsson z dorobkiem 43 punktów zajmuje piątą lokatę w klasyfikacji przejściowej czempionatu. Do prowadzącego Jarosława Hampela Szwed traci 17 oczek.