Czesław Czernicki: Bardzo chcieliśmy wygrać

Upadki, wykluczenia, defekty, piękna walka na dystansie - w niedzielnym 70. pojedynku derbowym w Gorzowie Wielkopolskim było wszystko. Ostatecznie górą była gorzowska Stal, jednak trener gospodarzy Czesław Czernicki nie do końca był zadowolony z wyniku spotkania.

- Generalnie nie jestem zadowolony z wyniku, bo wiem jaką ciężką pracę wykonaliśmy z zawodnikami przed tym pojedynkiem. Jednak chylę czoła przed nimi i dziękuje za to co zrobili. Ojcem tego zwycięstwa jest oczywiście Tomasz Gapiński i w następnym meczu w Częstochowie jedzie jako prowadzący parę- powiedział po spotkaniu trener "żółto-niebieskich".

Niedzielny pojedynek z pewnością nie był łatwy dla sędziego Jerzego Najwera z Gliwic, który w kilku biegach musiał podejmować ważne decyzje. Po spotkaniu kibice obu ekip mają różne zdania, jednak Czesław Czernicki uważa, że żadna z drużyn nie była bardziej pokrzywdzona od drugiej. - Rozpątrując wszystkie kontrowersyjne sytuacje to jest wszystko na remis. Nigdy nie komentuje decyzji sędziego, jednak w przypadku Davida Ruuda chociażby prawda jest taka i skłaniałbym się ku temu, że dojazd do pierwszego łuku to sytuacje newralgiczne, jest tam bardzo ciasno i ktoś musi odpuścić. Jeżeli tego nie zrobi to skończy się wyprostowanym motocyklem wjechaniem w kolegę i jazdą w płot. Bardzo chcieliśmy wygrać i to nas trochę usztywniło. Na pewno nie pomogły nam te początkowe wykluczenia, bo zawody się przeciągały i tor się trochę przesuszył. Gdyby wszystko poszło normalnie to byłoby spokojniej w parkingu, a tak musieliśmy dokonywać dużo korekt w motocyklach. Te błędy, które moi zawodnicy popełniali były tylko z tego względu, że naprawdę chcieli to spotkanie wygrać i dołożyć bonusa - dodał szkoleniowiec Caelum Stali Gorzów.

Kolejny raz tylko jeden wyścig zaliczył Simon Gustafsson, jednak trener gorzowian nie przekreśla młodego Szweda. - Simon Gustafsson był w sobotę na treningu i nie pozostawił dla mnie cienia wątpliwości na kogo mam postawić. Dla mnie taktycznie mecz był bardzo prosty do prowadzenia, choć w trakcie meczu korciło mnie, żeby puścić go jeszcze raz, a Przemka Pawlickiego wstawić w miejsce Ruuda, jednak trochę się zawahałem. Nie przekreślajmy jednak jeszcze Gustafssona, gdyż jest to członek drużyny. Na treningu przed spotkaniem w takim małym turnieju naprawdę był lepszy od Łukasza Cyrana i Pawła Zmarzlika.

Początek zawodów był gorszy w wykonaniu kapitana "żółto-niebieskich", jednak to głównie za sprawą problemów sprzętowych Tomasza Golloba. "Chudy" pomimo choroby w najważniejszych momentach spisał się znakomicie. - Chylę czoła przed Tomkiem Gollobem, gdyż już na Grand Prix jeździł przeziębiony, jak sam mówił jeździł na 75 procent, ale pojechał w końcówce tak jak przystało na kapitana - ocenił występ Golloba trener Stali.

Kolejnego spotkania do udanych nie zaliczy jednak Matej Zagar, który po pechowym pierwszym starcie nie mógł się odnaleźć na gorzowskim torze. - Matej Zagar ma wielkie możliwości i dziś pojechał na 50 procent tego co jechał chociażby z Unią Leszno. Podczas meczu brakowało takich zdecydowanych ataków po zewnętrznej z jego strony, a gdy już ma jechać bliżej krawężnika to popełnia błędy i wybiera złe ścieżki.

Szkoleniowiec "żółto-niebieskich" podkreślał także to co widzieli wszyscy obecni na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wielkopolskim: - Był to znakomity tor i bardzo dobre wyścigi, a o to chodzi w tym sporcie. Niby twardy tor, a znakomite czasy. Nie jest to kamyczek do zielonogórskiego ogródka, jednak cieszę się, że mieliśmy znakomite ścigania na torze w Gorzowie.

Caelum Stal Gorzów ostatecznie pokonała Falubaz Zielona Góra 49:39 i zdobyła dwa ligowe punkty. Niewiele brakowało do bonusowego "oczka", które w ostatnim biegu zapewnić mogła para Nicki Pedersen - Tomasz Gapiński. Zdaniem trenera "żółto-niebieskich" zabrakło jednak zespołowej jazdy Duńczyka, a do tego ciężko przekonać "Powera". - Zalążek już był, jednak to nie było do końca to. Gdyby Pedersen puścił Tomasza do przodu myślę, że byłoby spokojnie 5:1 w tym biegu i bonus także trafiłby w nasze ręce - zakończył Czernicki.

Źródło artykułu: