2 grudnia ubiegłego roku w wieży sędziowskiej stadionu Alfreda Smoczyka w Lesznie odbyła się konferencja prasowa podczas, której kontrakty z Unią podpisali Janusz Kołodziej i Roman Jankowski. Przy tej okazji Józef Dworakowski deklarował, że Byki będą walczyły o najwyższe cele. Unia Leszno nie przystąpiła jednak do sezonu w roli faworyta. Pod względem kadrowym mocniejsze wydawały się być zespoły z Zielonej Góry i Torunia. Porównywalnie silna na papierze była gorzowska Stal.
Janusz Kołodziej i Roman Jankowski w towarzystwie prezesa Dworakowskiego na konferencji prasowej 2 grudnia 2009 roku
Wyniki dotychczas rozegranych spotkań ligowych zmuszają do weryfikacji przedsezonowego wyobrażenia o ligowym układzie sił. Nawet najwierniejsi kibice Unii Leszno nie śmieli oczekiwać aż tak spektakularnej eksplozji talentu Janusza Kołodzieja. Wiele ciepłych słów można powiedzieć także o postawie pozostałych żużlowców Unii. W Lesznie nikt nie składa buńczucznych deklaracji, ale w tej chwili nie sposób wyobrazić Byki poza podium DMP. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Józef Dworakowski przyznał, że zatrudnienie Janusza Kołodzieja nie było dziełem przypadku. - W sporcie nigdy nie ma pewności czy podejmowane decyzje przyniosą pożądany skutek. Mimo to czułem, że postępuję słusznie. Nasze zainteresowanie Januszem Kołodziejem nie było przypadkowe. Ireneusz Igielski od trzech lat obserwował tego zawodnika. Analizie podlegały nawet jego pojedyncze biegi. Wiedzieliśmy, że Januszowi trzeba było zapewnić możliwość rozwijania się i odrobinę luzu.
Pomimo sukcesów odnoszonych przez Unię Leszno frekwencja na stadionie Alfreda Smoczyka nie jest tak dobra jak w ubiegłych latach. Józef Dworakowski tłumaczy tę sytuację splotem kilku ważnych czynników. - Ten problem nie dotyczy tylko Unii Leszno. Wszystkie kluby muszą się z tą sytuacją zmagać. Frekwencja na stadionach jest odbiciem zamożności kibiców. Sytuacja gospodarcza była w minionym roku kiepska i teraz to się odbija. Trzeba też pamiętać o częstych transmisjach telewizyjnych z Leszna. Pokazanie meczu w telewizji oznacza dla nas około dwóch tysięcy kibiców mniej na stadionie. Na pewno nie będzie to łatwy rok pod względem finansowym.
Prezes Unii Leszno przyznał, że w klubowej kasie są rezerwy, które w razie konieczności zostaną przeznaczone na premie dla zawodników. - Musimy rozsądnie podchodzić do wydatków. Nie wiemy jak to wszystko będzie wyglądało do końca sezonu. Jeśli nasi żużlowcy nadal będą zdobywali tyle punktów, będziemy musieli być bardzo ostrożni. Mamy zaskórniaki, głównie z sezonu 2008. Jeśli zajdzie konieczność przeznaczymy te pieniądze na premie dla zawodników. Jeżeli weźmiemy udział w półfinale i finale rozgrywek to ze spokojem odbijemy się pod względem finansowym.
Prezes Dworakowski odniósł się do koncepcji przebudowy pierwszego łuku na stadionie Alfreda Smoczyka. - W tym roku dokończone zostaną te prace na stadionie, które już trwają. Jest taki zamysł, żeby przebudować trybunę na pierwszym łuku. Miałaby ona zostać podniesiona i zadaszona. Celem tej przebudowany nie byłoby zwiększenie pojemności stadionu, ale poprawa warunków oglądania spotkań z pierwszego łuku. Wszystko będzie jednak zależało od kondycji finansowej miasta Leszna i pomocy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wierzę, że prace na pierwszym łuku rozpoczną się przed rozpoczęciem kolejnego sezonu. Nie jesteśmy jednak właścicielem obiektu i to nie do nas należą decyzje w tej kwestii.