Być może za bardzo chcieliśmy - komentarze po meczu Orzeł Łódź - Holdikom Ostrovia Ostrów Wlkp.

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zwycięstwo różnicą 30 punktów dało zawodnikom Orła sporą zaliczkę przed meczem rewanżowym. Ostrowianie będą musieli się napracować, by zdobyć punkt bonusowy. Mimo wysokiej wygranej nie wszyscy żużlowcy Orła byli zadowoleni ze swojej postawy.

Daniel Pytel (Ostrovia Ostrów): Tragedia dzisiaj była. Starałem się robić co w mojej mocy, żeby ten wynik był jak najlepszy, ale rywal zbyt wysoko postawił poprzeczkę. Miałem troszeczkę problemów ze sprzętem, bo nie byłem dopasowany tak jakbym sobie tego życzył. W jednym z biegów kontrowersyjne wykluczenie przez sędziego, gdzie dotknąłem taśmy. W kolejnym mój motocykl już spisywał się bardzo dobrze. W ostatnim miałem trudne pole startowe. Pozostaje tylko z pokorą przyjąć wynik, pogratulować gospodarzom i szykować się do następnego meczu.

Henrik Gustafsson (Ostrovia Ostrów): Nie czułem się za dobrze na tym torze. Naciągnąłem mięsień w udzie i miałem trochę problemów. Łódź jest mocną drużyną, szczególnie na własnym torze, ale powinniśmy pojechać lepiej. W następnych meczach z pewnością będzie lepiej. Bardzo chciałem jeździć w polskiej lidze. Szukałem drużyny, więc kiedy okienko transferowe zostało otwarte i Ostrów zaproponował mi podpisanie kontraktu od razu się zgodziłem.

Marcel Kajzer (Ostrovia Ostrów): Mam problem z mięśniami uda, są bardzo mocno stłuczone. Trochę przechodzi a jak już przejdzie to zaliczam kolejny upadek. Non stop coś się tam odzywa. Cały czas jestem w kontakcie z lekarzami, byłem w stanie dzisiaj jechać. Tor był wymagający, były bardzo duże fale. Co poradzić na to? Taki jest sport. Spodziewałem się, że mecz będzie na styku.

Krystian Klecha (Ostrovia Ostrów): Na wyjazdach zawsze są ciężkie spotkania. Ciężko nam było się podłączyć, żeby nawiązać walkę. Staraliśmy się, ale czegoś zabrakło. W pierwszym biegu za szybko chciałem wystartować. Przyznaję się bez bicia. Skończyło się to moim wykluczeniem. Czasami jak się bardzo chce to nie wychodzi. Dzisiaj najwidoczniej to było przyczyną. Być może za bardzo chcieliśmy. Myślę, że wygramy w rewanżu. Nie ma się co załamywać, trzeba wyciągnąć wnioski, jechać dalej i walczyć w kolejnych meczach.

Piotr Dym (Orzeł Łódź): Tak samo jak ostatnio... Też defekt i nie łapałem się na nominowane biegi. Nade mną czarne chmury. Nie wiem co mam zrobić, żeby mnie to opuściło. Pechowo, akurat na mnie trafiły te defekty. Ostatnio strzelił mi łańcuch, teraz problemy z prądem, prawdopodobnie świeca. Nie wiadomo kiedy kogo dopadnie. Silniki jadą ale inne części odmawiają posłuszeństwa. Przed meczem w Lublinie nastroje jak zawsze - chciałbym wygrywać każde biegi, dojeżdżać pierwszy szczęśliwie. Chłopaki z drużyny tak samo. Nikt nie odpuszcza, wszyscy jadą na sto procent, są dobrze przygotowani pod każdym względem. Chcemy wygrywać.

Michał Łopaczewski (Orzeł Łódź): W pierwszym biegu wyszliśmy z Kowalczykiem ze startu na 5:1, ale rozwalił mi się silnik. Myślę, że dobre zawody by były w moim wykonaniu. Trzeba się nie łamać, głowa do góry i będziemy dalej jechać. Żeby nie pech to byłoby wszystko OK. Dostałem drugą szansę od trenera, ale to już nie było to, bo miałem jeden bardzo dobry silnik a drugi nie był za bardzo sprawdzony. Nie przywiozłem zera, pokazałem, że potrafię walczyć. Na kolejny mecz przygotuję się jeszcze lepiej, będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Chciałbym podziękować swoim sponsorom, panu Zbyszkowi Wiśniewskiemu, trenerowi, że dał mi szansę i kibicom, że kibicują bardzo dobrze - ślicznie dziękuję. Najbardziej panu Zbyszkowi Wiśniewskiemu, bo gdyby nie ten pan, to bym dzisiaj nie jeździł na żużlu. Bardzo dziękuję mu za pomoc w sezonie 2009 i 2010.

Marcin Jędrzejewski (Orzeł Łódź): Jestem zadowolony. W jednym biegu nie wyszedł mi start, później miałem mały problem z motocyklem. W ostatnim biegu trochę się przeliczyłem, bo myślałem, że motocykl mnie pod płotem wyciągnie. Na ostatnim łuku wyprzedził mnie Mariusz. Ogólnie podsumowując mecz myślę, że przeciwnik bardzo dobry, mój wynik też dobry aczkolwiek pozostaje mały niedosyt. Po raz kolejny pokazujemy, że w krajowym składzie możemy wysoko zwyciężyć. Cały czas na bieżąco współpracuję z psychologiem i myślę, że efekty są jako tako widoczne.

Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Na początku brakowało mocy. Pozmieniałem zębatki i w następnych biegach było zdecydowanie lepiej. Potem jeszcze mała korekta zapłonu i już było tak jak trzeba. Sprzęt spisywał się nienajgorzej, dlatego jestem nieco podbudowany i spokojniejszy przed następnymi spotkaniami. Jedziemy do Lublina i tam będzie naprawdę ciężkie spotkanie. W czternastym biegu przegrałem start, ale napędziłem się po orbicie i wyprzedziłem rywali na dystansie. Myślę, że już zdążyłem niektórych przyzwyczaić, że starty są słabsze a potem staram się gryźć tor i wyprzedzać na dystansie.

Zobacz fotorelację z Łodzi - foto.sportowefakty.pl

Źródło artykułu:
Komentarze (0)