Wojciech Lisiecki: Trzeba wierzyć w siebie

W sobotnim turnieju par rozegranym na torze w Gnieźnie z dobrej strony pokazał się 18-letni Wojciech Lisiecki. Choć wynik punktowy może na to nie wskazywać, "Lisek" imponował odważną i waleczną jazdą. Po zawodach zawodnik był zadowolony ze swojej postawy.

- Taki trening to świetna sprawa - komentował gnieźnieński junior. - Rywalizacja z silniejszymi żużlowcami jest doskonałą okazją do nauki. Testowałem dzisiaj nowy silnik, który otrzymałem z klubu. Wspomniana przez żużlowca jednostka została przygotowana przez kapitana czerwono-czarnych, Krzysztofa Jabłońskiego. - Krzysztof wie co w nim jest i stara się mi pomóc. Podpowiada mi, robi wszystko, bym jechał jak najlepiej. Ten silnik to GM. Dwie moje jawy były w remoncie, jedną już odebrałem. Nie miałem jeszcze okazji jej sprawdzić - opisuje swoją sytuację sprzętową młodzieżowiec.

U progu kariery każdy żużlowiec musi ponieść ogromne koszty związane z kompletowaniem zaplecza sprzętowego. Lisiecki może liczyć na pomoc kilku osób. - Finansowo wspomógł mnie głównie ojciec - zdradza. - Mam oprócz tego kilku drobniejszych sponsorów. Jestem zadowolony z każdej pomocy, bo takie rzeczy jak chociażby olej także pociągają za sobą pewne wydatki. Przede wszystkim mogę jednak liczyć na pomoc ojca, za co mu dziękuję.

Większość wychowanków klubu z Grodu Lecha wywodzi się z żużlowych rodzin. Wystarczy spojrzeć na klany Gomólskich i Fajferów. Tymczasem "Liskowi" udało się wejść w żużlowe środowisko z zewnątrz, nie mając w swym otoczeniu żadnej osoby wcześniej związanej z tym sportem. Jak przyznaje 18-latek, fascynacja żużlem trwa od najmłodszych lat. - Od dziecka interesowałem się motoryzacją. Zawsze dziadkowi podbierałem komarki i inne pojazdy. Kochałem ten sport, tak jak cała rodzina kibicowałem Startowi. W 2007 roku na pierwszym meczu mówiono o naborze do szkółki. Powiedziałem ojcu, że chcę spróbować swoich sił. Pojechaliśmy na trening szkółki i tak to się zaczęło - opowiada zawodnik.

Lisiecki, podobnie jak każdy młody sportowiec, posiada zawodnika, który jest dla niego wzorem. - Greg Hancock - mówi bez zawahania. - Podoba mi się jego jazda, poza torem jest bardzo sympatyczny. Amerykanin jest moim idolem. Młodzieżowiec jest świadom jak wiele pracy i wyrzeczeń czeka go, zanim choć w części dorówna osiągnięciom "Herbiego". - Każdy na pewno jeździ po to, żeby zdobywać tytuły. Ja jednak uważam, że stopniowo trzeba sobie podnosić poprzeczkę. Na wszystko przyjdzie czas. Trzeba wierzyć w siebie i cały czas iść do przodu.

Posiadający od roku licencję zawodnik miał już okazję zadebiutować w rozgrywkach ligowych. W minionym sezonie bronił barw Startu m.in. w potyczce z Unią Tarnów. W bieżących rozgrywkach startował jak na razie tylko w turniejach młodzieżowych. Żużlowiec nie myśli jednak o wypożyczeniu do innego klubu. - Jakiś czas temu rozważałem i konsultowałem taką opcję. Na pewno Kacpra Gomólskiego wygryźć będzie ciężko, bo ma zaplecze sprzętowe i bardzo dobrze jedzie. Uznałem jednak, że skoro jestem drugim czy trzecim krajowym juniorem to takiego tematu nie ma - ucina spekulacje Lisiecki.

Komentarze (0)