Przemysław Pawlicki: Jestem zadowolony, że mogę dużo jeździć i dalej się rozwijać

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Caelum Stal Gorzów odniosła w niedzielę cenną wygraną w Częstochowie 49:41, a bardzo dobry występ zanotował Przemysław Pawlicki, który był obok Tomasza Golloba i Nickiego Pedersena najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach gorzowskiej ekipy. <i> - Wiedziałem, że nie będzie tutaj łatwo, bo Włókniarz dobrze zaprezentował się w Gorzowie </i> - przekonywał 18-latek.

Gorzowski zespół musiał się jednak sporo napocić, aby zainkasować dwa punkty. Częstochowianie stawili bowiem ogromny opór rywalom i gdyby nie upadek Petera Karlssona mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Pawlicki spodziewał się zresztą trudnej przeprawy. - Podchodziłem do tego spotkania, jak do każdego. Wiedziałem, że nie będzie tutaj łatwo, bo Włókniarz dobrze zaprezentował się w Gorzowie i choćby dlatego zdawałem sobie sprawę, że będzie ciężko. Udało nam się, wszyscy dawali z siebie wszystko i próbowali jechać na miarę swych możliwości. Chcieliśmy tutaj wygrać - mówił wychowanek leszczyńskiej Unii.

Pawlicki znakomicie prezentował się na częstochowskim torze i miał spory wkład w wygraną ekipy Czesława Czernickiego. 18-latek zapisał na swoim koncie dziewięć punktów z dwoma bonusami i dwukrotnie wraz z Tomaszem Gollobem pokonał rywali 5:1. - Mój występ był dobry, choć tak, jak za każdym razem mógł być lepszy. Motocykle miałem na prawdę szybkie i w ostatnim swoim biegu sam zawiniłem. Na pewno jednak dziewięć punktów z dwoma bonusami to niezły rezultat. Teraz trzeba pracować nad tym, aby występy były tylko lepsze. Będę się na pewno o to starał - podkreśla.

Pawlicki trafił do gorzowskiego klubu w trakcie rozgrywek, i jak to zwykle bywa na początku, potrzebował czasu na aklimatyzację. Od kilku spotkań 18-latek jest jednak mocnym punktem Stali i niejednokrotnie swoją dobrą postawą przesądzał o zwycięstwach gorzowskiego zespołu. - Jestem zadowolony, że mogę dużo jeździć i dalej się rozwijać. To jest dla mnie najważniejsze. Atmosfera w klubie też jest bardzo dobra i jest fajnie. Mam nadzieję, że do końca sezonu będzie wszystko w porządku i odjadę go szczęśliwie, a zdobycze punktowe będą coraz większe - dodaje jedna z największych nadziei polskiego żużla.

W wyniku perturbacji z macierzystym zespołem 18-latek długo pozostawał bez przynależności klubowej i opuścił kilka pierwszych spotkań ligowych. Jego dyspozycja w barwach Stali była zatem sporą niewiadomą. Mimo braku startów w rozgrywkach ligowych Pawlicki nie próżnował, czego efekty widoczne są od kilku meczów. - Trochę meczów straciłem, ale pracowałem nad tym, aby wyniki były, jak najlepsze i jest póki co dobrze. Czeka mnie jednak trochę pracy, bo sporo mi jeszcze brakuje na torze. Mam nadzieję jednak, że z biegiem czasu będzie coraz lepiej.

Po zakontraktowaniu Nickiego Pedersena oraz mającego za sobą dobry sezon, Tomasza Gapińskiego gorzowska ekipa już przed inauguracją rozgrywek została okrzyknięta jednym z faworytów do medalu z najcenniejszego kruszcu. Gorzowianie póki co plasują się na drugim miejscu i w tabeli ustępują jedynie Unii Leszno. Zdaniem Pawlickiego, Stal stać na wywalczenie złotych medali. -Wszyscy musimy zacząć punktować na dobrym poziomie. Mamy na pewno na to szanse, ale nie będzie łatwo, bo pozostałe drużyny są bardzo wyrównane. Nie będzie łatwo, ale uważam, że damy radę - kończy Przemysław Pawlicki.

Źródło artykułu: