Józef Dworakowski bardzo krytycznie ocenia mentalność żużlowej młodzieży. Jego zdaniem zamiłowanie do dóbr materialnych u adeptów czarnego sportu jest silniejsze niż przywiązanie do barw klubowych i pasja do jazdy. Prezes Unii Leszno uważa, że jest to jeden z najpoważniejszych problemów przed jakim stanął polski żużel. - Często nie potrafię dojść do porozumienia z najmłodszymi żużlowcami. Kiedy przychodzi taki na 2-3 trening to już zachowuje się jak gwiazdor. Tak właśnie potrafią się zachowywać adepci. Nie chcę karcić jednego czy drugiego... ten problem dotyczy wszystkich szkółkowiczów. Ci młodzi ludzie widzą tylko jedno - pieniądz. Sprawy materialne są dla tych ludzi tak ważne, że trudno nawet porozmawiać z nimi na inny temat. Zawodnicy włącznie z mediami wywierają na nas taką presję w sprawie kontraktów, że nieraz my w stosunku do tych młodych chłopaków się prymitywnie uginamy. To błąd. W MDMP i Lidze Juniorów płacimy 250 zł za punkt. Jeśli zawodnik przyjedzie pierwszy zarobi 750 zł. Dla wielu tych młodych ludzi klub to tylko dojna krowa. W tym samym czasie na te zawody przychodzi tak mało widzów, że często zysków nie starcza na premię dla sędziego. We wszystkim co się robi powinna być pasja. W głowach tych młodych ludzi pasję zastąpił pieniądz.
Zdaniem prezesa Unii Leszno coraz mniej osób utożsamia się z historią klubu i wartościami jakie symbolizuje. - Szkolenie młodzieży zawsze było dla nas bardzo ważne. W 2009 roku odbyło się 65 treningów dla adeptów na torze. To są ogromne koszty, na piechotę licząc to jest przeszło 550 tys zł. Zdobycie takiej kwoty nie jest łatwe. Oczywiście, dzisiaj dajemy sobie radę, bo przez ostatnie lata (za wyjątkiem ubiegłego sezonu) mieliśmy wynik sportowy. Odnosząc sukcesy zapomnieliśmy jednak o niektórych rzeczach. W tej chwili całe wyobrażenie o klubie sprowadza się do wyników osiąganych przez pierwszą drużynę. Przywiązanie do klubu i sentyment do jego historii przestają mieć dla młodych ludzi jakiekolwiek znaczenie. Ja już kiedyś mówiłem, że można zdobyć pieniądze, trudniej jest jednak sprawić, żeby kibice i zawodnicy zjednoczyli się wokół wspólnych celów i marzeń. Dziś, kiedy nie ma wyniku sportowego wszystko się rozsypuje.
Józef Dworakowski czuje się współwinnym tej sytuacji. - Winni są starsi zawodnicy i prezesi klubów ekstraligowych włącznie ze mną. Nie może być tak jak to się stało 3 lata temu roku, kiedy moja koleżanka z Rzeszowa powiedziała, że nikt nie będzie zabraniał jej wydawania własnych pieniędzy. Nie ma nic gorszego niż takie podejście. Wystarczy, że jeden z prezesów się ugnie przed wygórowanymi żądaniami to reszta dziczeje i robi to samo. To, że kluby popadają w długi jest tego naturalną konsekwencją. Zapomnieliśmy się. To my pozwoliliśmy na to, żeby juniorzy formułowali kosmiczne żądania finansowe. Ci młodzi ludzie mają swoją presję, kiedy stają na linii startu, ale my też jesteśmy poddawani silnemu ciśnieniu. Albo to my jesteśmy ciemni i głupi, albo ta młodzież szybciej dorośleje i jest mądrzejsza od nas...
Prezes Unii Leszno uważa, że koniecznym jest podjęcie szybkich działań w trosce o przyszłość dyscypliny. - Dziś jako szef klubu myślę, że jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany w 2010 roku to obawiam się, że za 2 - 3 lata żużel będzie tylko wspomnieniem. Jeśli nie zmienimy tej sytuacji zostawimy wielki problem tym, którzy po nas będą się tym zajmowali. Nie możemy też odpuścić tego ze względów wychowawczych. Naszym zadaniem na jutro i pojutrze jest zmobilizować się i głośno mówić i tłumaczyć młodym zawodnikom, że życie klubu to nie jest tylko sezon czy dwa, ale także lata. Musimy wypracować nową formułę. Nie możemy dać się przytłoczyć sprawom materialnym, bo wtedy giną inne wartościowe aspekty działalności klubu.