Tor obnażył braki kondycyjne - komentarze po IV rundzie Ligi Juniorów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Unia Leszno wygrała IV rundę Ligi Juniorów, która została rozegrana na ich domowym torze. W pomeczowych wypowiedziach zawodnicy odnosili się do warunków torowych. Zdaniem większości z nich nawierzchnia była zaskakująco wymagająca jak na zawody młodzieżowe.

Jakub Jamróg (Tauron Azoty Tarnów): Jeździliśmy na dosyć przyczepnym torze. W poprzednich zawodach Ligi Juniorów, które odbyły się we Wrocławiu nawierzchnia była zdecydowanie łatwiejsza. Na pewno jednak dało się jechać, tylko trzeba było uważać na dziury, które były na pierwszym łuku. Generalnie jest zadowolony z tego, że mieliśmy jakieś urozmaicenie. Dla nas, młodych zawodników jazda raz na twardym, raz na przyczepnym torze jest dobrą lekcją.

Szymon Woźniak (Polonia Bydgoszcz): Tor rzeczywiście nie był dzisiaj łatwy. Na pierwszym łuku pojawiło się kilka kolein. Cieszę się, że w kolejnych wyścigach udawało mi się trafiać w ścieżki, na których nie napotykałem niespodzianek. Mój sprzęt był naprawdę dobrze dopasowany. Tylko w jednym wyścigu przyjechałem na drugiej pozycji, ale to był skutek mojego błędu. Po prostu masakrycznie zaspałem na starcie a sędzia bardzo szybko puścił taśmę. Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z tych zawodów.

Bartosz Pietrykowski (Unibax Toruń): Deszcz utrudnił nam jazdę. Na pierwszym łuku porobiły się koleiny, które wciągały zawodników. Było też trochę dziur. Wczoraj jeździliśmy we Wrocławiu na zdecydowanie łatwiejszej nawierzchni. Myślę, że to był przede wszystkim efekt opadów, które przeszły przez Leszno przed zawodami i w trakcie ich.

Sławomir Dudek (były żużlowiec): Pierwszy raz na imprezie młodzieżowej spotkałem się z tak trudnym torem. Prawda jest jednak taka, że to może wyjść tym młodym chłopakom na dobre. Oni powinni mieć okazję ścigać się również na przyczepnej nawierzchni. Patrykowi ten tor nie sprawiał problemów, ale nie wszyscy dawali sobie z nim radę. Wymagająca nawierzchnia weryfikuje umiejętności poszczególnych żużlowców, trzeba "krótko" trzymać motocykl a nie fantazjować. W takich warunkach wychodzi też przygotowanie kondycyjne do sezonu. Niektórzy mają w tej kwestii braki.

Emil Pulczyński (Unibax Toruń): Tor był przyczepny i dziurawy. Trudny był zwłaszcza pierwszy łuk, na którym wyciągało chłopaków. Ważne, że udało się szczęśliwie dojechać do końca. Szkoda mi mojego pierwszego biegu, kiedy zaliczyłem defekt na punktowanej pozycji, bo mogliśmy nawet te zawody wygrać. To jednak nie moja wina, silnik się rozwalił. Ze swojego występu jestem w miarę zadowolony. Nie udał mi się tylko ostatni wyścig w którym przyjechałem ostatni.

Jan Ząbik (trener Unibaxu Toruń): Wczoraj we Wrocławiu tor był bardzo równy. W Lesznie było inaczej, nawierzchnia okazała się całkiem wymagająca. Trzeba było troszkę umiejętności wykazać. Ten tor pokazywał jak zawodnicy przepracowali okres zimowy, oraz to jak są przygotowani pod względem sprzętowym. Niektórych czeka jeszcze wiele, wiele pracy. Takie zawody były jednak cenną lekcją. Ważne, żeby młodzi zawodnicy mogli próbować swoich sił również na przyczepnej nawierzchni.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)