Trzech zawodników spotkania nie wygra - komentarze po meczu PSŻ Lechma Poznań - Lokomotiv Daugavpils

Do sporej niespodzianki doszło w Poznaniu. Lokomotiv Daugavpils pokonał w stolicy Wielkopolski tamtejszy PSŻ Lechma 50:40. Po spotkaniu nastroje w ekipie gospodarzy były fatalne. Goście z kolei byli niezmiernie szczęśliwi.

Nikołaj Kokin (trener Lokomotiv Daugavpils): Przy takiej naszej przewadze po meczu u siebie w ogóle nie myśleliśmy o walce o punkt bonusowy. Zespół przyjechał nastawiony na zwycięstwo. Moi żużlowcy dobrze dopasowali się do toru, jeździliśmy tu już kolejny raz, wcześniej dostawaliśmy "baty", czas było to zmienić. Tor był dokładnie taki, jak zawsze w Poznaniu, w tym aspekcie nic nas nie zaskoczyło.

Roman Povazhny (zawodnik Lokomotiv Daugavpils): Podchodziliśmy na spokojnie do tego meczu. Niemniej jednak udało się. Od początku dobrze punktowaliśmy. Szkoda jednak, że zabrakło zdobyczy z mojej strony, ponieważ mogło być jeszcze lepiej. Tor naprawdę nam dzisiaj pasował. Trochę z rytmu wybiły nas upadki, ale wytrzymaliśmy napięcie.

Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): Zdobycie bonusa to było minimum, ale jechaliśmy nastawieni bojowo, chcieliśmy walczyć o zwycięstwo. Udało się i to jest świetna wiadomość dla nas. Tor nam pasował, cała drużyna pojechała. Tor był równy, przyczepny, dobry do walki, taki był zawsze w Poznaniu. W jednym biegu upadłem - wjechałem w sypką nawierzchnię i pociągnęło mnie w bandę. Nic mi się na szczęście nie stało. Ze swojego występu nie jestem do końca zadowolony, szkoda tego zera w ostatnim biegu.

Paweł Miesiąc (zawodnik Lokomotiv Daugavpils): Powiem szczerze, że spodziewałem się mocniejszego oporu ze strony rywala, zwłaszcza na początku spotkania. Najwidoczniej gospodarzom coś nie wyszło. Być może nie trafili z przełożeniami. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa. Od samego początku drużyna dopasowała się dość dobrze do toru. Zbudowaliśmy pokaźną przewagę. Niestety, później miał miejsce mały przestój. Rywale się do nas zbliżyli i było gorąco. Zrobiliśmy jednak korekty przy sprzęcie i jechaliśmy bardzo dobrze w końcówce, co doskonale obrazują wyniki dwóch ostatnich biegów. Trzy punkty wędrują na nasze konto, chociaż przed meczem mówiło się, że Lokomotiv będzie walczył tylko o bonus.

Zbigniew Jąder (trener PSŻ Lechma Poznań): Na pewno ten wynik to zawód. Również liczyłem na nasz sukces. Mecz pokazał, że trzech zawodników spotkania nie wygra. Start Adama Skórnickiego był dziś nieporozumieniem. Ten zawodnik ma jednak w kontrakcie zapis, że kiedy chce, to musi jechać. Dla mnie podpisywanie umowy w ten sposób jest dziwne. Później go wprawdzie wycofywałem, ale przecież w jego miejsce mógł jechać inny zawodnik. Trojanowski radził sobie bardzo dobrze na treningu. Wygrywał często z Kościuchem, Szczepaniakiem, więc dlaczego miał nie jechać w meczu? Niestety, ten zawodnik zawiódł. Młodzi żużlowcy się starali, ale juniorzy z Daugavpils to wielka klasa. Tacy zawodnicy spacerkiem przechodzą młodzieżowe eliminacji w imprezach rangi międzynarodowej. Spodziewałem się, że przy tak wysoko postawionej poprzeczce nasi młodzieżowcy mogą nie do końca sobie poradzić. Pozostali, którzy zawiedli, powinni jednak pojechać lepiej.

Robert Miśkowiak (zawodnik PSŻ Lechma Poznań): Jestem bardzo rozczarowany porażką w dzisiejszym spotkaniu. Zakładaliśmy, że dziś odniesiemy pewne zwycięstwo. Podeszliśmy do tego meczu z pokorą, ale od samego początku nie do końca nam się układało. Przegrywaliśmy biegi podwójnie i dlatego goście zbudowali sporą przewagę. W efekcie ciężko było ich później gonić. Próbowaliśmy wszystkich sposobów i jakoś nam się udało. Niestety, w końcówce czegoś zabrakło.

Rafał Trojanowski (zawodnik PSŻ Lechma Poznań): Nie wiem, co powiedzieć. Takie zawody jak dziś nie przytrafiły mi się już dawno. To była jakaś katastrofa. Nie wiem, co się dzieje. Na treningach to wszystko wygląda jeszcze całkiem nieźle. W meczach nie mogę jednak jakoś złapać rytmu jazdy. Myślę, że będę musiał odpocząć od żużla, ponieważ cały czas brnę w złym kierunku. Mam na głowie mnóstwo długów, a jak wiadomo żużel jest bardzo drogim sportem. Myślę, że właśnie przez to moja jazda tak wygląda. Kiedy startuje się w meczu z głową popsutą już takimi myślami, to nie do końca wszystko wychodzi.

Adrian Szewczykowski (PSŻ Lechma Poznań): Tak naprawdę nie wiem, co się stało. Myślę, że moi koledzy podobnie. Musimy przeanalizować ten mecz i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Początek wyglądał tak, jakbyśmy jeździli na wyjeździe - goście wygrywali wszystkie starty, a potem ciężko było ich wyprzedzić. Starałem się walczyć, ale pięć punktów w czterech biegach to nie jest dobry wynik.

Mateusz Szczepaniak (PSŻ Lechma Poznań): Bardzo niepotrzebna porażka. Goście byli niezwykle szybcy na starcie, na dystansie podobnie i trudno było coś zrobić. Tor był trochę inny niż zwykle. Była wysoka temperatura, a sędzia nie pozwolił na polewanie zbyt obfite i szybko wysechł, potem po polaniu zrobiło się błoto i ślizgawica. Miałem wrażenie, że co bieg jest inna nawierzchnia. Dwa moje biegi, gdy pojechaliśmy na 5:1 były niezłe, ale były też jedynki, no i w ostatnim biegu zero, bo zaspałem na starcie.

Norbert Kościuch (PSŻ Lechma Poznań): Mój występ wcale nie był taki dobry, bo zawaliłem pierwszy i ostatni bieg - mogło być kilka punktów więcej. W ostatnim popełniłem szkolny błąd, chyba głowę w parkingu zostawiłem. Gdyby ten wyścig decydował o zwycięstwie w meczu, to chyba bym sobie nie wybaczył. Tor był taki jak zawsze, do walki, nie widziałem żadnych dużych różnic. Szkoda tego meczu, cały zespół nie pojechał tak, jak powinien. Adam i Robert byli dziś porozbijani, chwała im za to, że pojawili się i podjęli walkę. Sezon się jeszcze nie skończył, jedziemy dalej.

Wypowiedzi zebrali: Jarosław Galewski i Łukasz Czechowski.

Komentarze (0)