- Oczywiście daleko nam do normy, ale nie wiem czy zaległości są aż tak wielkie - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Rafał Nejman. - Nasze długi nie są tajemnicą, ale chyba nie jesteśmy jedynym takim klubem w Polsce. Przejmując klub w listopadzie, liczyliśmy, że uda nam się utrzymać go na powierzchni ziemi. Robimy wszystko, żeby było normalnie. Sytuacja nie jest łatwa, ale myślę, że nie grozi nam wycofanie się przed końcem sezonu - dodał.
Sternik klubu wyklucza scenariusz, że porażka z Lokomotivem była strajkiem zawodników, albo że zastrajkują oni przed którymś z kolejnych spotkań. - Uważam, że atmosfera w drużynie jest poprawna. Nasi zawodnicy doskonale wiedzą, jaka jest sytuacja, wszystko w naszym klubie jest transparentne - zapewnił. - Słowa trenera wydają mi się dziwne. Jarosław Lewandowski, wiceprezes klubu, jest w stałym kontakcie z zawodnikami, rozmawiał z nimi nawet jeszcze przed meczem z Lokomotivem - dodał. - Nasi żużlowcy doskonale wiedzą, jak ważnym sponsorem jest kibic i są ostatnimi, którzy chcieliby robić komuś na przekór.
Jaki jest główny powód trudnej sytuacji finansowej poznańskiego klubu? - Kilku sponsorów nam się wycofało - przyznał Nejman. - Liczyliśmy również, że inaczej będzie wyglądała współpraca z władzami miasta. Mamy lipiec, a sytuacja z przejęciem obiektu wciąż się nie zmieniła. A przeciągająca się niepewność zamyka nam wiele drzwi w rozmowach ze sponsorami - wyjaśnił.
Nejman na koniec zapewnił jednak, że sytuacja PSŻ jest daleka od tragicznej. - Ten klub ma tradycje związane z samymi trudnymi sytuacjami, z których udało nam się wychodzić. Z otwartą przyłbicą mogę powiedzieć, że obecna nie jest jeszcze taka najgorsza - zakończył.