Janusz Stachyra: Mamy jeszcze szansę załapać się do pierwszej czwórki

Zespół Holdikom Ostrovii Ostrów Wielkopolski przegrał wyjazdowe spotkanie z ekipą Lubelskiego Węgla 51:38. O meczu w Lublinie oraz dalszych losach drużyny wypowiedział się trener Ostrovii, Janusz Stachyra.

Mimo doskonałej postawy Daniela Pytela ostrowianie ulegli drużynie Lubelskiego Węgla. Po meczu trener Ostrovii analizował przyczyny porażki:

- Początek był dobry, ale nie jest ważne jak się zaczyna, a jak się kończy. Trzeba pogratulować gospodarzom zwycięstwa w tym meczu. Przyjechaliśmy tu walczyć o wygraną, a przynajmniej o bonusa. Podpowiadałem chłopakom, jak ustawić sprzęt - w końcu byłem tu zawodnikiem i trenerem, a nawierzchnia niewiele się zmieniła, co prawda dosypano jej trochę, ale to wyszło na dobre. Ci, którzy mnie posłuchali, odnieśli korzyści.

W trakcie spotkania doszło do kuriozalnej sytuacji. W biegu młodzieżowym na starcie sprzęt odmówił posłuszeństwa Australijczykowi broniącemu lubelskich barw, Richardowi Sweetmanowi. Ostrowianie zwolnili wyraźnie zdezorientowani. Sytuację sprytnie wykorzystał junior KMŻ Tadeusz Kostro, który wyprzedził rywali i nie oddał prowadzenia do końca wyścigu. Janusz Stachyra był poirytowany zachowaniem swoich podopiecznych.

- Jeśli chodzi o wyścig drugi, chłopakom zaświtało w głowach, że był przerwany bieg. Ja zawsze powtarzam, że jeździ się dopóki ktoś nie wybiegnie z chorągiewką i nie przerwie biegu. Szkoda tego startu, bo uważam że to nam zabrało bonusa.

Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego mimo porażki w Lublinie zajmuje czwarte miejsce w drugoligowej tabeli i jest poważnym kandydatek do zajęcia miejsca w pierwszej czwórce po zakończeniu rundy zasadniczej. Przed ostrowianami są jednak bardzo ważne mecze.

- Mamy jeszcze szansę załapać się do pierwszej czwórki, przed nami mecze z Łodzią i Opolem u siebie, będziemy walczyć do końca - ocenia szanse swojej drużyny były zawodnik i trener z Lublina.

Komentarze (0)