3 kilogramy mniej - wypowiedzi po meczu RKM ROW Rybnik - PSŻ Lechma Poznań

W zaległym meczu I ligi RKM ROW Rybnik pokonał przed własną publicznością PSŻ Lechma Poznań 49:41. Na Śląsku liczono jednak na więcej, czyli na zgarnięcie bonusa, którego pozbawił jednak gospodarzy Robert Miśkowiak. Ten, wygrywając trzy ostatnie biegi spotkania, zapewnił punkt Skorpionom.

Dariusz Momot (manager RKM ROW Rybnik): Wygrana cieszy no i udało się odczarować Poznań - to przede wszystkim. Bohaterem tego zespołu jest dla mnie Rafał Fleger. 10 punktów w super stylu. On potrafi jeździć na żużlu i ja o tym cały czas mówię i o tym wiem. Chłopaki dzisiaj się mocno sprężyli. Trochę w końcówce zawodów zawiódł mnie Mariusz Węgrzyk i przede wszystkim Ronnie. Liczyłem, że w 14 biegu przywiozą 3:3, a w piętnastym będzie 5:1. W piętnastym biegu błąd popełnił i tak Nermark, który zamknął po wewnętrznej Karpowa. Zwycięstwo cieszy i z pewnością byliśmy w stanie wywalczyć bonus, bo w pewnym momencie było już 14 punktów przewagi. No nic, cieszą dobre dwa punkty.

Ronnie Jamroży (zawodnik RKM ROW Rybnik): Bonus był w zasięgu, ale niestety pogubiliśmy się nieco w końcówce spotkania. Szkoda bonusa, ale trzeba cieszyć się z wygranej, bo sezon w tym roku z pewnością nas nie rozpieszcza. Rywale dopasowali się w końcówce i jechali nawet szybciej od nas. Nie było łatwo, co pokazuje końcowy wynik. O każdy punkt trzeba było bardzo mocno walczyć. Dodatkowo było niesamowicie ciepło. Pomagają nam wiatraczki, wiaderko z zimną wodą, do tego mokry ręcznik na głowie. Po tym meczu pewnie z trzy kilogramy lżejszy jestem.

Mirosław Kowalik (trener PSŻ Lechma Poznań): Jak bym podsumował to spotkanie? Na pewno na koniec troszeczkę radości, bo udało nam się zdobyć punkt bonusowy. Przyjechaliśmy tutaj jednak z nastawieniem na zwycięstwo. Uważam, że mamy bardzo dobrą drużynę, ale mieliśmy również bardzo duże problemy z dostosowaniem się do bardzo twardej nawierzchni, którą zastaliśmy w Rybniku. Na koniec moi zawodnicy trochę rozgryźli ten tor i udało się dopasować motocykle do toru i udało się na osłodę wywalczyć punkt bonusowy.

Norbert Kościuch (zawodnik PSŻ Lechma Poznań): Ja chyba zdecydowanie bardziej spasowany z torem byłem w środku meczu, w porównaniu z jego końcówką. W końcówce zabrakło startów i stąd dwie jedynki. Wiemy jednak z moim teamem gdzie został popełniony błąd. Teraz będziemy już mądrzejsi jakie ustawienia zrobić na tak twardy rybnicki tor. W przyszłości, kiedy zastanę tutaj taki tor, będę już szybki przez całe zawody. Tor na pewno nas nie zaskoczył. Gdy byliśmy tutaj ostatni raz padał deszcz, a tor również był bardzo twardy. Dlatego ja bynajmniej innej nawierzchni się nie spodziewałem. Myślę, że koledzy również. Jedyne co mnie zaskoczyło to fakt, że ten tor był aż tak twardy.

Robert Miśkowiak (zawodnik PSŻ Lechma Poznań): Na pewno nie było łatwo, bowiem drużyna rybnicka jest bardzo mocna na swoim torze. Tor był bardzo ciężki dla nas. My na takim twardym nie jeździmy, a ja to już w ogóle mam problemy z takimi torami. Na początku zawodów przywiozłem dwie jedynki i bardzo mocno się męczyłem. Dokonałem jednak korekt, zmieniłem motocykl i to przyniosło oczekiwane efekty.

Komentarze (0)