Piotr Rembas: Walka na dystansie to była męczarnia

Jak do tej pory Piotr Rembas w barwach pilskiej Polonii jeździł w kratkę. Dobre mecze wyjazdowe z Rawiczem i Ostrowem Wlkp. przeplatał słabymi na własnym torze. Nie jest tajemnicą, że przyczyną kameleonowej formy Rembasa jest sprzęt, który wreszcie zaczął jechać tak, jak sam zawodnik tego oczekuje.

Robert Szłapak
Robert Szłapak

Trzynaście punktów, bardzo pewnie wygrane cztery pierwsze gonitwy i porażka na zakończenie meczu - tak można pokrótce podsumować występ Piotra Rembasa w meczu z Wandą Kraków. Wychowanek gorzowskiej Stali po meczu poczuł ulgę, że wreszcie na pilskim torze zaprezentował się dobrze, a sprzęt nie przeszkadzał mu w jeździe. - Jestem bardzo zadowolony, że w końcu wszystko wychodziło. Ciężko nad tym pracuję, staram się jak mogę, a nie zawsze było tak jak tego oczekiwałem. Może przeciwnik nie był z górnej półki, ale cieszę się, że jest jakiś krok w przód jeżeli chodzi o ustawienie motocykli.

Problemy sprzętowe trapią Piotra Rembasa od początku sezonu. Przed meczem z Wandą już na treningu było widać, że zawodnik Polonii dysponuje jednym bardzo szybkim motocyklem, a drugi wymaga sporo pracy. Potwierdziło się to w trakcie spotkania, kiedy to Rembas drugiego motocykla wcale nie używał, a pierwszy pomagał mu wygrywać kolejne starty. - Jeden motor jest dobry, drugi do poprawki, ale na to muszą być pieniądze. Jechałem cały czas na tym jednym motocyklu, nawet nic nie zmieniałem tylko strony opon. Może to był błąd, bo w ostatnim biegu strasznie przegrałem start i teraz wyciągamy wnioski co było nie tak. Wszystkie poprzednie biegi startowałem z w miarę równego, nie z koleiny, a ten ostatni już musiałem z koleiny, bo wszędzie było nalane dużo wody. Zostawiłem ten start, tył skakał prawo-lewo, a wcześniej miałem dobre dojazdy do pierwszego łuku. Udało się jakoś na dystansie ten jeden punkty wywalczyć, ale to była męczarnia, bo tor się podziurawił.

Stan pilskiego toru podczas meczu z Wandą był delikatnie mówiąc zły. Mnóstwo dziur, ogromne tumany kurzu, a do tego plamy wody, które pozostawiał po sobie wóz strażacki, nie ułatwiały jazdy zawodnikom. Okazuje się, że sędzia zawodów był w stanie nawet wcześniej zakończyć spotkanie. - Rzeczywiście tor był dzisiaj trudny. Kurzyło się, było sporo dziur, a na dodatek w ostatnim biegu na drugim łuku strasznie słońce świeciło i w połączeniu z kurzem ciężko się jechało. Dojechaliśmy szczęśliwie i to jest najważniejsze, ale było kilka niepotrzebnych upadków. Sędzia też był zdenerwowany, zszedł do nas i powiedział, że jeśli z polewaczką nie zrobimy porządku to jest w stanie przerwać zawody. To też nas trochę przestraszyło, ale całe szczęście, że dojechane i do przodu.

Po niezbyt okazałym zwycięstwie z Wandą Kraków, pilskich zawodników czeka wyjazd do Krosna. "Wilki" są ostatnio dużo silniejsze niż na początku sezonu i Piotr Rembas nie podejmuje się typowania rezultatu. - Wiadomo, że jakby był najsilniejszy skład to wynik z Krakowem też byłby inny. Przed meczem w Krośnie nie będę prognozował co będzie za tydzień, bo to jest sport - odjedziemy i zobaczymy co będzie. Nic nie będę obiecywał, nic nie będę deklarował, a ewentualnie po meczu możemy porozmawiać co było dobrze, a co źle.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×