Michał Gałęzewski: Już w tym tygodniu reprezentacja Rosji wystąpi w Półfinale Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie Wielkopolskim. Powtórzycie wynik sprzed roku?
Grigorij Łaguta: Będzie o to bardzo trudno. Nie mamy Emila Sajfutdinowa i dlatego zawody będą ciężkie. Jest Gafurow, Gizatullin, Povazhny, jest mój brat i ja. Zobaczymy jak wszyscy będziemy jechać w Gorzowie.
Jeździłeś już kiedyś na gorzowskim torze?
- Jeszcze nie, będzie to mój pierwszy występ na tym torze...
Będziecie jeździć na starych tłumikach. To dla was dobrze?
- Dobrze, że wszyscy podpisali papiery. Pojedziemy na miejsce i zobaczymy jak to będzie wyglądało.
Podczas 1. Finału IMŚJ w Gdańsku, zawodnicy z Danii się wyłamali i dlatego trzeba było jechać na nowych tłumikach...
- Tak, to prawda. Duńczycy się wyłamali, jednak rozumiem ich, bo są do nich dobrze przypasowani. Jeżdżą w swojej macierzystej lidze na właśnie takich tłumikach.
Renat Gafurow przed tygodniem mówił, że Rosjanie całkiem dobrze przypasowali się do tych tłumików. Podzielasz jego zdanie?
- Tak, jesteśmy dobrze dopasowani. Osobiście mam 6-7 tłumików i potrafię już jeździć zarówno na starych, jak i na nowych tłumikach.
Co możesz powiedzieć o waszych rywalach podczas DPŚ? Kto jest według ciebie faworytem imprezy?
- Będzie fajnie, jak to my będziemy pierwsi. Byłoby elegancko, jak dałoby się wejść do finału (śmiech, dop. red.). Zarówno my, jak i Duńczycy pojedziemy bez liderów. Szkoda Pedersena, bo kontuzje - nawet rywali - nie są dla nikogo powodem do radości. Najlepsze zawody są wtedy, gdy wszystkie drużyny jadą w najmocniejszych składach.
Jaka atmosfera na zawodach najbardziej ci odpowiada?
- Na takie pytanie mógłbym odpowiedzieć rok-dwa lata temu. Teraz już przyjeżdżam na zawody, odjeżdżam zawody i jadę dalej, na kolejne zawody.
Grigorij Łaguta na torze w Daugavpils.
Już kilka lat jeździsz na żużlu i zwiedziłeś dziesiątki różnych torów. Jest jakieś miasto, w którym atmosfera na stadionie wywarła na tobie największe wrażenie?
- Zawsze dobrze wspominam mecze w Gdańsku. Fajnie też jeździ mi się w Szwecji. Dobrze pamiętam też mecz na stadionie w Toruniu. Teraz jest tak, że jeździ się z zawodów na zawody, nie można za długo posiedzieć w danym mieście.
A jak ci się jeździ w Lokomotivie?
- Jest naprawdę fajnie. Jeżdżę tam pięć lat, a gdyby nie było fajnie, to bym tam po prostu nie jeździł. Czuję się w Daugavpils, jak we własnym mieszkaniu. Dużą rolę mają tu też kibice, którzy zawsze z nami są i nas dopingują.
Jesteście ewenementem w lidze polskiej, gdyż wiele zespołów nie jeździ ciągle w podobnym składzie, będąc jedynie uzupełniana najczęściej młodymi zawodnikami...
- Tak, to prawda. Teraz doszedł do nas Povazhny, młodzi chłopacy też czynią postępy i trzymają gaz. Doszedł mój siostrzeniec Wadim Tarasienko, fajnie jeździ od jakiegoś czasu Bogdanow, a w tym roku też Puodżuks. Ciężko nam było na wyjazdach, jednak udało się wygrać choćby w Poznaniu. Liczę, że po kolejnych zwycięstwach powalczymy o awans do Ekstraligi.
Jesteście na nią gotowi?
- Tak, jesteśmy. Nasz prezes mówił nam, że teraz potrzeba awansu do Ekstraligi.