W swoich dwóch pierwszych startach w czwartkowych zawodach MDMP Mateusz Kowalczyk jako pierwszy mijał linię mety. W inauguracyjnym wyścigu wraz z Michałem Łopaczewskim pokonali parę Wybrzeża Gdańsk 5:1. W drugim starcie za plecami pozostawił między innymi Damiana Adamczaka z Polonii Bydgoszcz. Trzeci występ zakończył jednak defektem. - Cały smaczek popsuł ten ostatni bieg. Zaczął mi słabnąć motocykl z okrążenia na okrążenie. Później nawet nie mogłem nawiązać walki. Szkoda, ale najważniejsza jest wygrana - mówił po zawodach Kowalczyk. To nie pierwsze problemy z motocyklami. W ostatnim czasie junior Orła ma ich wiele. - Borykamy się cały czas z silnikami. Mam jeden, który jest w miarę sprawdzony ale dzisiaj nawalił. Próbujemy ciągle coś zmieniać, poprawiać. Czasami to wychodzi, czasami nie - wyznaje wychowanek Włókniarza Częstochowa.
W piątek Kowalczyka czeka następny start. Tym razem w Opolu, gdzie rozegrany zostanie zaległy mecz Orła z miejscowym Kolejarzem. Jak do tego spotkania przygotowany jest łódzki młodzieżowiec? - Po zawodach próbowaliśmy jeszcze co nieco z motorami. Zobaczymy co to będzie. Po memoriale Gerarda Stacha mam tam mniej więcej obrane przełożenia, zobaczymy jaki przygotują tor.
29 lipca odbędą się półfinały Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Eliminacje, które rozegrane zostaną w Łodzi, będą kolejnym startem Kowalczyka w tym miesiącu. - Nie narzekam, że mam dużą liczbę startów. Mógłbym jeździć codziennie. Wtedy jest się cały czas w rytmie, nie ma przerw takich, że człowiek nie ma kontaktu z motocyklem. Czy Kowalczyk powalczy o awans do finału? - Tak, u siebie na torze to wręcz wskazane - zapewnił junior Orła.