Dariusz Momot: 250 tysięcy na już, 500 do końca sezonu
RKM ROW Rybnik miał w tym sezonie znaleźć się w pierwszej czwórce po rundzie zasadniczej, a potem włączyć się nawet do walki o ekstraligę. Z zakładanych planów wyszło jednak tyle, że Rekiny będą musiały walczyć o utrzymanie pierwszoligowego bytu. Kibice zatem będą z pewnością mieli emocje do samego końca rozgrywek, ale chyba nie o takich jednak na Śląsku marzono.
Krzysztof Kaczmarczyk
O problemach RKM ROW Rybnik wiadomo nie od dziś. Brak odpowiedniej ilości pieniędzy spowodował już absencje w meczach ligowych liderów zespołu Daniela Nermarka czy Nicolaia Klindta. Na ostatni ligowy mecz w rundzie zasadniczej rybniczanie do Daugavpils pojadą składem krajowym, a uzdolnionych juniorów wesprzeć mają Mariusz Węgrzyk oraz Ronnie Jamroży. Dla Rekinów dopiero potem zacznie się prawdziwa batalia o zachowanie pierwszoligowego bytu na sezon 2011.
Przed sezonem miało być inaczej. Miała być walka o pierwszą czwórkę, a w niej miało się ponoć dużo wydarzyć. Niestety planów tych nie udało się zrealizować. - Biorę pełną odpowiedzialność za wynik sportowy, za skład oraz decyzje taktyczne podczas naszych meczów - mówi w rozmowie z rybnickimi Nowinami manager Rekinów Dariusz Momot.
Wszystko zaczęło się od nieszczęsnego meczu z GTŻ Grudziądz w Rybniku, który był prawdziwą masakrą rybnickiego zespołu i to właśnie chyba on pokrzyżował całe tegoroczne plany, które trzeba było zweryfikować. Aktualnie pozostała walka o utrzymanie ligowego bytu oraz... o pieniądze na dokończenie sezonu. - Potrzebujemy 250 tysięcy złotych - to na dziś, a do końca sezonu na nasze potrzeby wystarczy pół miliona. Czy to są duże pieniądze? - zastanawia się Momot. - Chodzimy po firmach, przekonujemy, staramy się i nie jesteśmy w stanie takiej kasy znaleźć. Wsparcie miasta też jest niewielkie.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>