W niedzielę gołym okiem było widać, że Paweł Hlib bardzo męczy się jadąc na swoich motorach. - Od początku sezonu nawet nie mam remontów. Nie chodzi jednak tylko o to, mam dużo problemów na głowie. Cieszę się, że drużyna wygrała, ale moje jazdy i błędy na torze są za bardzo przygnębiające. Mam teraz trochę wolnego i muszę odizolować się od żużla, odpocząć... - zastanawiał się żużlowiec po meczu Lotos Wybrzeże - Start Gniezno.
Czy sam zawodnik widzi jakieś światełko w tunelu? - Było widać w Rybniku, że moje motory jadą na twardszych torach. Problemy sprzętowe spowodowane są tym, że motory nie mają tyle mocy, ile bym chciał. W ostatnim swoim biegu pojechałem na motorze Krystiana Pieszczka, ale popełniłem błąd, którego nie powinienem popełnić. Wyprzedził mnie Mirek Jabłoński. Muszę mieć luźniejszą głowę, może będzie tak jak było wcześniej - dodał przygnębiony Hlib.
Pozytywem jest to, że jadące przeciętnie Wybrzeże będzie przystępowało do drugiej rundy z pozycji lidera. - Przez te dwa tygodnie wolnego zarząd musi stanąć na wysokości zadania. My się staraliśmy i wygrywaliśmy mecze. Jeżeli mamy awansować, to i zarząd musi się postarać, bo jak mamy jechać - i nie mówię tu tylko o sobie - na tym co posiadamy obecnie, to będzie ciężko - powiedział Hlib. - Przed sezonem nikt by nie powiedział, że będziemy kończyć rundę zasadniczą na pierwszym miejscu. To jest sport, różnie bywa - zakończył Paweł Hlib w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Paweł Hlib podczas meczu ze Startem Gniezno