Dlaczego Start przegrał w Gdańsku? Zaważyła kontuzja Gomólskiego?

 / Na zdjęciu: dwóch żużlowców
/ Na zdjęciu: dwóch żużlowców

Regulamin rozgrywek został tak skonstruowany, że pomimo dobrego sezonu, w rundzie finałowej Start Gniezno nie ma większych szans na poprawę obecnie zajmowanego miejsca. Decydujące okazały się dwa ostatnie mecze. Niestety dla gnieźnian, oba przez nich przegrane.

Jednak nie można zapominać, że nadrzędnym celem Startu na ten sezon był awans do najlepszej czwórki rozgrywek, co udało się zrealizować. Za gnieźnianami w tabeli znalazły się kluby, które zgłaszały podobne aspiracje: PSŻ Poznań, GTŻ Grudziądz i RKM ROW Rybnik. Dobry sezon (a szczególnie jego środek) w wykonaniu podopiecznych Leona Kujawskiego sprawił, że w Starcie zaczęto spekulować nawet o możliwości włączenia się do walki o ekstraligę. Regulamin rozgrywek został jednak tak skonstruowany, że po ostatnich porażkach z Marmą Hadykówką Rzeszów i Wybrzeżem Gdańsk, w rundzie finałowej gnieźnianie będą najpewniej tylko statystami. Strata do czołowej trójki jest zbyt duża, żeby na koniec sezonu zająć miejsce wyższe niż czwarte.

Dziś kiedy znamy już końcowe rozstrzygnięcia, można gdybać, co by było, jakby Start wygrał ostatni mecz w Gdańsku. Tam jednak zabrało punktów dobrze przygotowanego do zawodów Adriana Gomólskiego, który doznał kontuzji już w pierwszym swoim biegu. Potwierdzają to słowa Kujawskiego: - W Gdańsku była szansa na zwycięstwo, która znacznie się oddaliła, kiedy okazało się, że straciliśmy Adriana Gomólskiego. Zapytają państwo o co chodzi, skoro starszy z braci Gomólskich nie tylko wziął udział w powtórce biegu, ale też wystartował w kolejnym swoim wyścigu. Należy wyjaśnić, że w pierwszym podejściu do trzeciego biegu dnia Gomólski dobrze wyszedł ze startu i był za plecami Krzysztofa Jabłońskiego, kiedy bezpardonowo zaatakował go Renat Gafurow. - Żaden nie chciał odpuścić, jednak to mój podopieczny był poszkodowany. W powtórce Adrian jechał na małym znieczuleniu, chciał walczyć. Niestety, okazało się, że nie był w stanie - dodaje szkoleniowiec Startu. Gomólski próbował wystąpić także w kolejnym swoim biegu, ale zjechał z toru już po kilku metrach.

A. Gomólski (B) w walce z Gafurowem (N). Za chwilę upadnie ten pierwszy

Pomimo porażki swojego zespołu, Kujawski podkreśla, że spotkanie było interesującym widowiskiem. Zawodnikom obu drużyn nie można było odmówić ambicji i chęci walki o zwycięstwo do samego końca. W wielu biegach, rywalizacja trwała od startu aż do mety, na całej szerokości toru. - Wybrzeże okazało się wymagającym rywalem, jednak podkreślam, że tego dnia było do pokonania. Najprościej powiedzieć, że gdyby każdy z moich zawodników zdobył punkt więcej, to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Stało się jednak inaczej, z czym niestety musimy się pogodzić. W rundzie finałowej będzie okazja do rewanżu. W pomeczowej rozmowie szkoleniowiec Startu chwalił przygotowanie miejscowej nawierzchni. Mówił, że gospodarze w niczym nie zaskoczyli jego podopiecznych. - Może pola startowe były bardziej przyczepne niż reszta toru, co początkowo sprawiało nam problemy. Jednak z każdym kolejnym biegiem spisywaliśmy się coraz lepiej.

Zdaniem trenera gnieźnieńskiego zespołu, za niedzielny mecz na pochwałę zasłużył K. Jabłoński: - To było bardzo dobre spotkanie w jego wykonaniu. Widać było, że jeździł na tym torze wiele lat, a swoją wiedzę potrafił spożytkować. Starszy z braci Jabłońskich problemy z miejscowym owalem miał tylko w pierwszym swoim biegu, w którym był czwarty. Później było już zdecydowanie lepiej, o czym świadczą chociażby dwa biegowe zwycięstwa nad najlepszym zawodnikiem spotkania - Thomasem H. Jonassonem. Pomimo niewielkiego dorobku punktowego, Kujawski odniósł się także do występu Kacpra Gomólskiego. - Pokazał to, co umie najlepiej, walczył od startu do samego końca. W jednym biegu musiał sobie radzić bez siodełka, które urwało mu się w czasie jazdy. Trzeba też pamiętać, że dzień wcześniej Kacper rywalizował w zawodach na Ukrainie, więc zmęczenie także miało wpływ na jego końcowy rezultat.

K. Jabłoński (pierwszy z lewej) wykorzystał znajomość toru w Gdańsku i był liderem Startu

Meczem z Wybrzeżem Start zakończył zmagania w rundzie zasadniczej. Przedsezonowy cel - awans do najlepszej czwórki rozgrywek - został zrealizowany. Niestety dla gnieźnian, regulamin sprawił, że pomimo dobrej postawy w całym sezonie, teraz ciężko będzie im walczyć o miejsce lepsze niż aktualnie zajmowane (czwarte). - Cóż mogę powiedzieć... Taki jest regulamin, nic na to nie poradzimy. Zrealizowaliśmy przedsezonowe założenia, jesteśmy w pierwszej czwórce. Przez moment wydawało się, że będzie okazja, aby włączyć się do walki nawet o awans, niestety dziś chyba mamy zbyt dużą stratę do prowadzących zespołów. Nie oznacza to jednak, że w dalszej części sezonu będziemy odpuszczali. Szykują się świetne mecze z najlepszymi drużynami w I lidze, które warto będzie zobaczyć.

Pierwsze spotkanie w rundzie finałowej, które odbędzie się w Gnieźnie, zaplanowano na 22 sierpnia. Rywalem Startu będzie Wybrzeże Gdańsk, które aktualnie znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli. Tydzień później gnieźnianie zmierzą się na swoim torze z Lokomotivem Daugavpils. Ostatni mecz w Gnieźnie odbędzie się 19 września. Tego dnia Start podejmie Marmę Hadykówkę Rzeszów.

Komentarze (0)