- Ciężko jeździ się przy takiej pogodzie jak dziś - zauważył Chrzanowski, który na swoim koncie zgromadził 13 "oczek" i jeden bonus. - Zbierałem punkty, po dwóch pierwszych biegach się przełożyłem odpowiednio i było już wszystko dobrze. Tor był fajny, do walki na całej szerokości. Nie ukrywam, że lubię tutaj w Poznaniu jeździć - odpowiada mi tego typu nawierzchnia, gdzie nie tylko decyduje start, ale można też powalczyć - przyznał. - Było wprawdzie trochę dziurek, ale one nie są szczególnie niebezpieczne, bo wyciągają zawodnika do przodu. To całkiem inna sytuacja, niż gdy tor jest mokry i może postawić zawodnika na środku łuku i jadący za nim nic nie mogą już zrobić. Dzisiaj nie było też słońca, które zazwyczaj świeci w Poznaniu na pierwszy wiraż i przez to dziur i kolein nie widać. Teraz tor był "przejrzysty" i trzeba było tylko go odpowiednio czytać - wyjaśnił.
Mimo że GTŻ Grudziądz w drugiej czwórce nie walczy już właściwie o nic, a dodatkowo zawodnicy jeżdżą za mniejsze stawki, nikomu w zespole Roberta Kempińskiego nie brakowało ambicji. - Myślę, że każdy indywidualnie chce się podciągnąć, pokazać, że stara się w tym sezonie - ocenił wychowanek Apatora Toruń. - Ja lepsze mecze przeplatałem gorszymi. Miałem trochę problemów - nie bardzo wiedziałem na jakich silnikach jeździć, miałem ich za dużo. Potem skupiłem się na kilku i to przyniosło efekty. Wróciłem też do współpracy z Rysiem Kowalskim i wsiadłem na nowe układy. Na skutek małej ilości jazdy w innych ligach czasami musiałem testować w czasie meczów i zapisywać ustawienia. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie zaprezentuje na co mnie stać, a w przyszłym powalczymy o coś więcej - zakończył jeden z liderów GTŻ-u.
Tomasz Chrzanowski na prowadzeniu