Dmuchane bandy w Premier League koniecznością - rozmowa z Maksem Gregoricem, zawodnikiem Ostrovii Ostrów Wlkp.

Sezon 2010 dla Maksa Gregorica skończył się na początku maja. Przesympatyczny Słoweniec w rozmowie z naszym portalem mówi między innymi o tym, jak się czuje. Ponadto porusza między innymi wątek ligi polskiej i kontraktu w Ostrowie Wielkopolskim.

Jarosław Handke: Zacznę od pytania o twoje zdrowie. Jak wygląda obecnie twoja sytuacja zdrowotna po kontuzji, jakiej nabawiłeś się na początku maja w meczu Workington Comets - Redcar Bears?

Maks Gregoric: Od czasu tego zdarzenia czuję się już coraz lepiej. Duży wpływ ma na to fakt, że w piątek 21 maja wróciłem już do domu, do Słowenii. Tego dnia opuściłem też szpital.

Kiedy możliwy jest twój powrót do ścigania?

- Na chwilę obecną ciężko powiedzieć, kiedy znów będę mógł ścigać się na różnych torach. Chciałbym jednak wrócić do żużla jeszcze przed końcem tego sezonu. Jeśli więc moja noga będzie szybko powracać do zdrowia, to spróbuję wrócić we wrześniu lub w październiku.

Jak czujesz się w klubie z Redcar? Czy liczba startów na Wyspach była dla ciebie satysfakcjonująca? Czy jakość tych startów zadowala cię?

- W klubie z Redcar czuję się znakomicie. To bardzo dobry klub i pod adresem nikogo z niego nie mogę powiedzieć złego słowa. Jestem także zadowolony ze swoich startów, ale zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że mogę je poprawić i jeździć jeszcze lepiej. Złą stroną Premier League jest to, że na większości stadionów klubów, które w niej startują, na torach nie ma założonych dmuchanych band. To z pewnością musi ulec zmianie. Ten fakt sprawia, że ściganie w tej lidze staje się coraz niebezpieczniejsze. Praktycznie każdego tygodnia dwóch - trzech zawodników jeżdżących w PL ulega poważnym kontuzjom. My jako zawodnicy oraz menedżerowie musimy coś zmienić w tej kwestii, by taki stan rzeczy już dalej nie miał miejsca.

Nie jest tajemnicą, że żużlowcy w Wielkiej Brytanii nie zarabiają dużo pieniędzy…

- Nie jestem pewien, co do tego, jak wygląda sytuacja pod tym względem ogólnie. Prawdą jest to, że tych pieniędzy zbyt dużo w meczu zarobić nie można, ale trzeba na to spojrzeć także z drugiej strony. W tygodniu są przecież zawsze dwa lub trzy mecze, można więc startując w nich zarobić trochę pieniędzy.

Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu na sezon 2010 w Ostrowie?

- Chciałem podpisać kontrakt w Polsce, bo wszyscy wiemy, że jest to najlepszy kraj, jeśli chodzi o speedway na świecie. Starty w nim to świetna okazja do sprawdzenia siebie, swych umiejętności. Jeśli jesteś w stanie zdobyć pokaźną ilość punktów w Polsce, to oznacza, że jesteś dobrym zawodnikiem. Klub z Ostrowa zagwarantował mi dobre warunki, więc jestem zadowolony, że podpisałem z nim umowę.

Czy nie chciałeś startować ponownie w Rawiczu w sezonie 2010?

- To długa historia. W skrócie mogę powiedzieć, że ja i działacze klubu z Rawicza mamy inną wizję patrzenia na wiele spraw. Nie widziałem siebie jako część ich zespołu. Oni myśleli podobnie i to wszystko, co mogę w tym temacie powiedzieć.

Jakie masz wspomnienia z okresu startów w Rawiczu?

- Niestety nie udało mi się odnaleźć odpowiednich przełożeń i obrać odpowiednich ścieżek na rawickim torze, bym mógł pokazać kolegom z drużyny i kibicom swoje umiejętności. Mam także dobre wspomnienia, w pierwszym meczu dla Kolejarza zdobyłem dwanaście punktów. To jest sport, każdy patrzy na wynik i chce, by był on najlepszy, jest to zupełnie normalne.

Jakie miałeś cele na ten sezon? Które miejsce w łączonych indywidualnych mistrzostwach Słowenii i Chorwacji uznałbyś za satysfakcjonujące?

- Miałem różne cele, ale kontuzja, której się nabawiłem, wszystkie je pokrzyżowała. Obecnie w mistrzostwach o które pytasz zajmuję drugie miejsce i taka pozycja byłaby dla mnie satysfakcjonująca. Chciałem także z jak najlepszej strony pokazać się szczególnie na Wyspach Brytyjskich. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, bo 2010 jest przecież moim pierwszym sezonem w Anglii. Jak do tej pory, to nie mogę być niezadowolony z mojej dyspozycji w Premier League.

Przez fakt, że jeździłeś dla Redcar Bears, z pewnością mieszkałeś na Wyspach. Jak czujesz się w Anglii?

- Tak. Mieszkałem w Wielkiej Brytanii i lubiłem tam przebywać. To fajny kraj, w którym żyją mili ludzie, a to wszystko, co było mi tam potrzebne.

Jak postrzegałeś swoje szanse na start w lidze polskiej w tym sezonie?

- Najpierw przy podpisywaniu kontraktu ustaliliśmy, że w tym sezonie moim priorytetem jest Anglia, więc będę brany pod uwagę do jazdy w Polsce wtedy, gdy nie będę miał startów w lidze angielskiej. Gdy klub z Ostrowa miał sparingi i treningi przed sezonem, nie mogłem na nie przybyć, bo miałem mecze na Wyspach. To była z pewnością niekorzystna sytuacja. Wiem, że gdybym ciągle dobrze jeździł w Anglii, to prawdopodobnie dostałbym także szansę w lidze polskiej. Niestety teraz już jest po wszystkim. Będę szukał kontraktu w Polsce także w przyszłym roku, bo wychodzę z prostego założenia: Jeśli chcesz być żużlowcem, musisz jeździć w Polsce.

Źródło artykułu: