To całkiem zabije żużel - zawodnicy Holdikom Ostrovii o zmianach w regulaminie

Jednym z głównych tematów, o którym głośno będzie przez najbliższe miesiące są zmiany w regulaminie finansowym jakie zaproponowali działacze klubów I i II ligi. Głos w tej sprawie zabrali dwaj żużlowcy Holdikom Ostrovi Ostrów Wielkopolski.

Według ustaleń działaczy w najniższej z lig zawodnik otrzymywałby za podpis pod kontraktem 10 tysięcy złotych, a maksymalnie za 1 punkt wywalczony na torze 400 złotych. - Moim zdaniem to jest dobry żart. Mam nadzieję, że ktoś szybko wybije to z głowy prezesom klubów. Takie stawki jakie proponują nie starczą na nic. Nie ma mowy o przygotowaniu się do sezonu, a tym bardziej o przeżyciu i jakimkolwiek zarobku przy takich stawkach - mówi Daniel Pytel.

- Nawet zdobywając 10-12 punktów w meczu zawodnik nie będzie się w stanie utrzymać dostając za punkt 400 złotych. Za to można jedynie kupić olej czy opony. To będzie liga dla zawodników, którzy po pracy będą chcieli pojeździć parę kółek - wtóruje mu Mariusz Staszewski.

Zmiany, które mają zostać wprowadzone są podyktowane coraz gorszą kondycją finansową polskich klubów żużlowych. Wielu działaczy nie ukrywa, że mają zaległości finansowe. Zdaniem zawodników po części sami sobie są temu winni. - Jeśli przed sezonem mam określony budżet to nie podpisuję kontraktów z zawodnikami na których mnie nie będzie stać. U nas w kraju jest coś takiego, że wchodzi prezes do sklepu i wybiera sobie najdroższy telewizor jaki jest w sprzedaży za 20 tysięcy złotych. Później jak przychodzi do płacenia to nie płaci i mówi, że od przyszłego miesiąca wszystkie telewizory mają być po 400 złotych. Podpisywane są kontrakty na wyrost. Jeśli jednak kogoś stać na lepszych i droższych zawodników to dlaczego tego mu zabraniać - mówi Staszewski.

Jak podkreślają sternicy kroki te podejmują dla uzdrowienia polskiego speedway'a. - Nie zastanawiałem się jak ratować żużel, bo ja nie jestem od tego, ale na pewno nie obcinaniem zarobków zawodnikom, bo zrobi się żużel amatorski. To całkiem zabije żużel. Mamy wolny rynek. Każdy podpisuje kontrakt na własny rachunek i nie powinno być mowy o żadnych ograniczeniach. Jestem pewny, że jest to niezgodne z prawem. Jeżeli to nawet jakoś zostanie zamaskowane i przepchnięte to myślę, że nie ma zawodnika, który by się zgodził jeździć za takie stawki. Nawet jeśli by ktoś chciał z dobrego serca to nie jest w stanie się za to utrzymać - mówi Pytel.

Mariusz Staszewski w tej sytuacji rozważa nawet zakończenie przygody z czarnym sportem. - Jeśli nie znajdę sobie klubu ligę wyżej, to w drugiej lidze nie będzie mnie stać na jazdę. Nie mam tyle pieniędzy odłożonych żebym mógł sobie wziąć i zainwestować w siebie i jeździć dla przyjemności. Nie mam bogatego ojca, bogatych sponsorów, których też mieć nie będzie można - powiedział zawodnik ostrowskiej drużyny.

Komentarze (0)