List otwarty do CKM Włókniarz SA:
W odpowiedzi na słowa prezesa Maślanki w artykule "Spółka mówi: sprawdzamy" oświadczam, że grupa inicjatywna jest w dalszym ciągu zainteresowana ratowaniem częstochowskiego żużla i zakupem akcji klubu. Dla jasności sprawy informuję, iż wśród firm, które podpisały list intencyjny, znajdują się: Drog-Bud, Szybex, Włodar, Yorik, W. Strach, Marszałek, Bruk, Mikoda, Kajw, Gazelo, Largo, C. Z. Graficzne, Dom-Gaz, Pustuł, Inter-Plast, Podłogi-Posadzki, Vitroszlif, Michaś, Olchem, Pro-EkoSystem, Kadex, Podolski, Invest Remex. Mamy też wiele deklaracji włączenia się innych firm, którym losy żużla w Częstochowie nigdy nie były obojętne.
Na "sprawdzamy" władz klubu odpowiadamy, że zgadzamy się na takie rozwiązanie, jednak musi ono zostać poprzedzone spełnieniem trzech podstawowych warunków:
1. Grupa inicjatywna uzyska dostęp do dokumentów finansowych Spółki, tak abyśmy wiedzieli za co płacimy i aby kibice i sympatycy poznali rzeczywistą sytuację we Włókniarzu oraz faktyczny stopień zaangażowania własnych środków finansowych, o których wielokrotnie mówił prezes Maślanka. W razie wątpliwości prezes klubu wyrazi zgodę na przeprowadzenie audytu przez niezależnego biegłego księgowego.
2. Wszelkie zainwestowane w klub pieniądze od samego początku wydawane będą wyłącznie na działalność klubu i pod ścisłą kontrolą osób, które te pieniądze przekażą, co musi oznaczać natychmiastowe zmiany we władzach klubu.
3. Zostaną zbadane wszelkie relacje finansowe na linii klub-stowarzyszenie, które dla bardzo wielu osób są zupełnie nieczytelne.
Jest chyba oczywistym, że podejmując znaczne zobowiązania finansowe, chcemy wiedzieć gdzie trafią nasze pieniądze i jak zostaną wykorzystane. Sugerowanie innego podejścia do sprawy jest niepoważne i może zostać odczytane wyłącznie jako gra na przetrwanie. Niestety obecne władze Włókniarza pod pojęciem "ratowanie" widzą scenariusz, w którym inwestorzy przekażą "w ciemno" znaczne pieniądze obecnym władzom klubu, a te decydują o nich bez kontroli darczyńców. Kolejnym kuriozum jest to, że prezes ma decydować, której firmie można sprzedać akcje, co budzi w nas wielkie zdziwienie.
Na koniec pragnę podkreślić całkowity brak szacunku dla sygnatariuszy listu intencyjnego, wyrażony słowami pana Bożka, podważającego ich inteligencję, mówiącego o jakichś tam stemplach pod listem intencyjnym, którego sensu zapewne do końca nie rozumieli. Niestety, taki lekceważący stosunek do wielu sponsorów przyczynił się do sytuacji w jakiej znalazł się teraz Włókniarz, mimo że pan prezes podkreśla na każdym kroku, jak ważna jest teraz każda złotówka.
Ryszard Bodanko, firma Dreier