Janusz Kołodziej (Unia Leszno): Zawody były dla mnie bardzo ciekawe z tego względu, że był dodatkowy bieg. Nie miałem kompletu punktów, troszeczkę się męczyłem. Z Krzyśkiem Kasprzakiem pojechaliśmy jeszcze o złoty medal. Fajnie, że wyglądało to tak, że wygrałem po walce. Jeszcze w ostatnim wyścigu musiałem pojechać na motocyklu, na którym w ogóle nie jechałem. Nie był on ustawiony, ale okazało się, że ustawienia pasowały. Jestem więc bardzo szczęśliwy. Nie udało mi się zdobyć kompletu punktów, ale to nie da rady tak zawsze i wszędzie świetnie punktować. Na torze są różne warunki. Tym razem popełniałem błędy, bo jesteśmy tylko ludźmi. W niedzielę jedziemy finał z Falubazem. Unia Leszno ma się dobrze. Postaramy się pojechać dobre zawody. Dla gospodarzy trochę niekorzystne jest chyba to, że dzień po dniu jedziemy dwa finały. Nic na to się nie poradzi. Ktoś tak ustalił, więc musimy jechać.
Krzysztof Kasprzak (Tauron Azoty Tarnów): Popełniłem błąd. Przedobrzyłem z motocyklem. Wiadomo jednak, jak bardzo szybki jest w tym roku Janusz Kołodziej. Czuję się tak, jakbym wygrał te zawody, bo pokonać Janusza jest w tym roku jest bardzo ciężko. Cieszę się ze srebra, bo przed zawodami było więcej chętnych na podium. Zielonogórski tor mi pasował. W tym jednym wyścigu, w który przegrałem z Januszem, przyjechałem blisko za nim, więc wszystko było ok. Dobrze, że w ostatnim biegu odebrałem drugie miejsce Protasiewiczowi, bo dzięki temu mogłem pojechać w wyścigu dodatkowym. Tak jak mówiłem: przedobrzyłem. Janusz uciekł i nie miałem już nic do zrobienia, bo jest po prostu za szybki.
Rafał Dobrucki (Falubaz Zielona Góra): To był dar od losu i wykorzystałem go przyzwoicie. Gdyby nie to zupełnie niepotrzebne zero w moim drugim wyścigu, mogło być jeszcze ciekawiej. Jestem bardzo szczęśliwy, że mam brązowy medal. Gratuluję chłopakom, bo odjechali fantastyczne zawody. Byli bardzo szybcy. Myślę, że zawody się podobały i to jest najważniejsze. Na pewno przed niedzielnym finałem z takim wynikiem, który w sobotę zrobiłem, czuję się lepiej niż gdyby wynik ten był zdecydowanie gorszy. Nie ma tutaj powodów do obaw. Chciałbym w niedzielę osiągnąć podobny wynik i byłbym wtedy zadowolony. No i oczywiście żebyśmy wygrali. To jest dla nas chyba najważniejszy mecz w tym sezonie i robimy wszystko, żeby go wygrać.
Grzegorz Zengota (Falubaz Zielona Góra): Było w porządku. Wygrałem dwa wyścigi i jestem zadowolony. Chciałoby się rzec, że szkoda, iż nie dostałem szansy jazdy w większej ilości biegów. Można gdybać, co by było. Dobrze czułem się na torze. Odpowiadał mi. Startowałem z dość długimi przerwami. Nie jechałem, tak jak koledzy, równo, w każdej kolejce, tylko dzieliliśmy się startami z Danielem Jeleniewskim, a w zasadzie on dzielił się nimi ze mną. Śmialiśmy się razem, że jak razem zdobędziemy dwanaście punktów, to mamy szansę na podium. Moglibyśmy wtedy podzielić się medalem, jakoś przekroić go na pół. Danielowi wiodło się jednak troszeczkę gorzej i szansa na medal zmalała (śmiech), ale mimo tego uważam, że było znakomicie.
Maciej Jaworek (legenda Falubazu, IMP z 1986): Wynik mnie nie zaskoczył, a same zawody bardzo mi się podobały. Ja osobiście od dawna nie oglądałem Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wszyscy jeździli "z zębem", z zacięciem, do samego końca. Szkoda, że zabrakło Tomasza Golloba, bo jego występ z pewnością by to widowisko wzbogacił. Trzeba jednak uszanować jego decyzję. Jeżeli jest chory, a tak podobno jest, nie można tego podważać, ani zastanawiać się, co jest powodem jego nieobecności. Tomasz Gollon sam wie najlepiej, co jest dla niego najbardziej odpowiednie.