Gdy zakładam kask moja uwaga obejmuje tylko chęć zwycięstwa - rozmowa ze Stanisławem Burzą, żużlowcem Orła Łódź

Po piątkowym treningu przed najważniejszym meczem II-ligowego sezonu pomiędzy Orłem Łódź, a Lubelskim Węglem KMŻ, swoimi spostrzeżeniami w rozmowie dla portalu SportoweFakty.pl podzielił się Stanisław Burza, najbardziej waleczny zawodnik w talii trenera Zdzisława Ruteckiego.

Piotr Woźniak: Jak przebiegają przygotowania do meczu, w którym wygrana zapewnia wam tak długo wyczekiwany awans do I ligi?

Stanisław Burza: Na dzisiejszym treningu stawili się wszyscy przewidziani do składu zawodnicy. Udało się spokojnie potrenować, dopasować motocykle. Wcześniej mieliśmy kilka dni na to by zrobić przegląd sprzętu, dokonać w nim niezbędnych korekt. W sobotę mamy drugi trening, po którym nasze przygotowania do meczu zostaną mam nadzieję dopięte na ostatni guzik. Jako drużyna jesteśmy mocno zmotywowani, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego o co walczymy.

Jak oceniasz w tej chwili przygotowanie toru, czujesz się dobrze spasowany z łódzką nawierzchnią?

- Sytuacja wygląda w ten sposób, że ciągle trzeba szukać optymalnego ustawienia sprzętu. Tor inny jest wiosną, a inny jesienią, kiedy on przysycha. W tej chwili trenujemy na nawierzchni jaka na nas czekać będzie w niedzielę i jeśli tylko pogoda nie sprawi nam psikusa, to od początku zawodów nie powinno być problemu z szukaniem odpowiednich ustawień motocykli, co wprowadziłoby niepotrzebną nerwowość.

Zapowiada się, że mecz obejrzy rekordowa liczba publiczności. Blisko pół tysiąca fanów z zapowiada swój przyjazd z Lublina i atmosfera będzie z pewnością gorąca. Czujesz w związku z tym dodatkową presję?

- Gdy zakładam kask zupełnie odcinam się od tego, co dzieje się wokół mnie. Myślę wtedy tylko o zwycięstwie, po to staje pod taśmą. Problem w tym, że pozostała na starcie trójka zawodników myśli dokładnie o tym samym, a jednak ktoś musi przegrać. Najgorsze jest w tym wszystkim samo czekanie na zawody, to zawsze wywołuje największy stres. Całe szczęście dzięki zaplanowanym dwóm treningom mamy czym zająć myśli, możemy złapać pewność jazdy czy właściwe czucie motocykla. To zawsze bardzo dobrze nastawia psychicznie do meczu, szczególnie kiedy nie ma tej jazdy zbyt wiele.

Problem niedużej ilości startów rozwiązujesz startując z dobrym skutkiem w lidze czeskiej. Co możesz powiedzieć o jeździe u naszych południowych sąsiadów?

- Prócz tego, że jest to okazja do większej ilości startów, to dodatkową korzyścią jest fakt zapoznawania się z różnymi typami torów o różnej przyczepności, niespotykanymi w Polsce. Na początku sezonu w wyniku deszczowej pogody i przerwy spowodowanej tragedią smoleńską, dzięki występom w Czechach udało mi się utrzymać rytm meczowy. Presja wyniku jest też zdecydowanie mniejsza niż w naszym kraju, a ze swoich występów rzeczywiście mogę być zadowolony.

Sportowo jest więc wszystko w najlepszym porządku, a jak wyglądają starty w Czechach z punktu widzenia finansowego?

- Nie ma mowy oczywiście o jakimś eldorado, jak i o tym że trzeba do tych startów dokładać. Wychodzę na swoje i to jest najważniejsze. Bardzo cenię sobie możliwość jazdy w tej lidze, priorytetem jest w tym przypadku jednak możliwość dodatkowych startów, co jest kluczowe w tym sporcie.

Komentarze (0)