Mało kto spodziewał się, że najskuteczniejszym zawodnikiem Włókniarza Częstochowa w dwumeczu z Polonią Bydgoszcz będzie Rafał Szombierski. Uwielbiany przez kibiców pod Jasną Górą "Szumina" w owych dwóch pojedynkach zgromadził łącznie 21 punktów. W rozmowie z nami przyznał, że nie czuje się bohaterem, a zrobił jedynie to, co do niego należało. Skromnie wypowiada się także przed barażem z Lotosem Wybrzeżem Gdańsk.
Rafał Szombierski powrócił do uprawiania speedwaya na początku tego roku. Od tego momentu nie miał okazji startować w Gdańsku. Zanim jednak doszło do przerwy w jego sportowej karierze, Rafałowi dobrze jeździło się na owalu ekipy znad Bałtyku. - W Gdańsku bardzo dobrze pasował mi tor. Oglądałem zdjęcia z meczu Gdańska z Gnieznem i akurat na Gniezno zrobili przyczepny tor. Myślę, że mnie też będzie pasować, bez względu na to, czy będzie przyczepnie czy twardo. Nie powinno być jakiegoś zaskoczenia - oznajmił 28-latek.
Zdaniem "Szuminy" Włókniarz nie będzie kalkulować i już w Gdańsku będzie chciał pokazać swoją wyższość nad pierwszoligowym zespołem. Zawodnik "Lwów" podkreśla jednak, że w sporcie potrzebne jest także szczęście. - Na pewno jedziemy tam wygrać, żeby mieć bonusa przed rewanżem u siebie. Zobaczymy jak będzie. To jest żużel. Różne rzeczy się dzieją. Są defekty, upadki... Pech na przykład nie opuszcza Częstochowy. Były w naszym zespole kontuzje i odpukać, żeby nie były znowu - stwierdził wychowanek RKM-u Rybnik.
Po jednym z meczów w Częstochowie Rafał przyznał, że nie podoba mu się przygotowywanie nawierzchni, która powinna dawać spory handicap nad przyjezdnym rywalem. Teraz Szombierski uważa jednak, że żadne nieprzewidziane rzeczy zdarzyć się nie powinny. - Przejeździłem już cały sezon i myślę, że zaskoczenia nie będzie. Teraz wystarczy zmienić ząbek w jedną albo drugą stronę i zawsze pasuje - zakończył jeden z liderów Włókniarza Częstochowa.