W meczu z Włókniarzem Matej Kus wreszcie pojechał tak, jak mógłby od siebie oczekiwać. Było to lepsze spotkanie w jego wykonaniu niż ostatnie mecze...- Tak, to prawda. Jestem zadowolony z wyniku drużyny oraz swojego. Od początku sezonu nie mogłem się spasować z tym torem. Chciałbym podziękować Martinowi Vaculikowi, bo na jego motorze jechałem. Efekty widać, jego motor jest naprawdę szybszy od mojego - zdradził receptę na sukces Kus.
W pierwszym swoim wyścigu, Kus wyszedł gorzej ze startu, ale minął rywali. - W pierwszym biegu nie wyszedł mi start. Z wyjścia byłem już 10 metrów za rywalami - przyznał szczery Czech. - Na prostej się napędziłem, przytrzymałem krawężnik. Wiedziałem, że w tym biegu goście będą napędzać się na zewnętrznej części toru i udało mi się wyprzedzić Woffindena oraz Miturskiego - opisal zadowolony z siebie Czech.
Gdańszczanie wygrali różnicą czterech punktów. Zwycięstwo cieszy, ale jest to baraż i liczy się tu tylko wynik dwumeczu. Czy Kus zgadza się z tym, że przewaga wypracowana w Gdańsku, to trochę mało? - No trochę mało. Gdybyśmy wygrali różnicą dwudziestu punktów, to moglibyśmy powiedzieć, że spokojnie wywalczymy awans. Wygraliśmy czterema punktami i do końca będziemy walczyć w Częstochowie. Wszyscy jednak wiedzą, że łatwo nie będzie - przyznał Matej Kus, który jest zadowolony z dużego wsparcia publiczności w niedzielę. - Kibice nie chodzili tak licznie, jak nie było wyników, ale w meczu z Włókniarzem naprawdę nas gorąco wspierali przez całe spotkanie. Byli z nami do samego końca. Tak powinno być i bardzo im za to dziękuję - zakończył zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.