- Nie będziemy rozpaczać z powodu braku awansu do półfinałów. Ten zawody to świetna zabawa. Odpadliśmy w ćwierćfinałach. Widocznie rywale byli od nas lepsi - skwitował z uśmiechem na twarzy występ w Zlatej Prilbie Chris Holder, który podobnie jak Davey Watt i Darcy Ward zakończył udział w niedzielnym turnieju na drugiej fazie zawodów.
Australijczycy jednak i tak z Pardubic wyjeżdżali bardzo szczęśliwi. Darcy Ward w sobotę dokonał rzeczy, która jeszcze w piątek wydawała się mało realna. 18-letni Australijczyk w niesamowicie dramatycznych okolicznościach obronił tytuł mistrza świata juniorów. Przez całe zawody przyjaciela w parkingu wspierał Chris Holder. - Sobota była naszym wielkim dniem. Niezwykle cieszymy się z faktu, że Darcy został po raz drugi mistrzem świata juniorów. Naszej radości z soboty nie mógł zmącić nawet fakt, że w niedzielę wypadliśmy trochę gorzej. Taki jest speedway - dodał Holder.
Uczestnika cyklu Grand Prix zapytaliśmy także, jak dużą różnicę dla żużlowców stanowi fakt, że w Zlatej Prilbie w każdym wyścigu rywalizuje sześciu zawodników. - Może wygląda to trochę niebezpiecznie, ale tak naprawdę obiekt w Pardubicach jest na tyle szeroki, że cała szóstka spokojnie może zmieścić na torze. Ściganie się po sześciu to naprawdę "dzika", ale jednocześnie bardzo fajna zabawa - zakończył Australijczyk, który w ćwierćfinałowej grupie 2 zajął ostatnie szóste miejsce z dorobkiem 5 punktów.