Żużlowiec Unii Leszno awansował do decydującej fazy pardubickich zawodów. Nie zdołał jednak wejść do wielkiego finału, ale w małym finale przyjechał na trzecim miejscu, co dało mu ostatecznie dziesiątą pozycję w klasyfikacji generalnej turnieju. - Myślę, że pojechałem nieźle. Zawody o Zlatą Prilbę mają specyficzny regulamin i trzeba naprawdę się sprężyć, by dojechać do końca. Niektórzy zawodnicy wyżej notowani ode mnie jak Chris Holder czy Hans Andersen odpadli wcześniej, a więc fakt, że awansem do półfinału jest dobrym wynikiem - powiedział Jurica Pavlic.
Chorwat ubolewał, że dzień wcześnie musiał startować na nowych tłumikach, co mocno odbiło się na jego sprzęcie. - Szkoda, że w sobotę w finale jechaliśmy na nowych tłumikach. Przez to w niedzielnej Zlatej Prilbie mój silnik z biegu na bieg był słabszy. Po finale myślałem, że silnik jest zatarty. W niedzielę założyliśmy stary tłumik i dało się jeszcze jechać, aczkolwiek tak jak wspomniałem wcześniej silnik był dużo słabszy. Najważniejsze, że walczyłem i wyjeżdżam zadowolony z Pardubic. Zabawa, szczególnie w zawodach o Zlatą Prilbę, gdzie ścigamy się w sześciu była naprawdę przednia - dodał.
Żużlowy weekend w Pardubicach był wyjątkowy. Praktycznie w piątek od godziny 15:00 do niedzieli 16:00 z przerwą w nocy non stop działo się coś na torze. - Lubię przyjeżdżać do Pardubic. Organizowane są tutaj naprawdę fajne zawody. Nie ma wielkiej presji, można trochę pobawić się jazdą i fajnie pościgać. Praktycznie cały weekend trwa w Pardubicach wielkie żużlowe święto - przyznał Chorwat.
Żużlowiec Unii Leszno w sobotę zakończył także rywalizację w mistrzostwach świata juniorów. Z wyniku był średnio zadowolony, aczkolwiek już przed zawodami mówił, że nie liczy na medal. - Szkoda, że nie wyszło lepiej. Widocznie są lepsi zawodnicy ode mnie. W ostatnim turnieju finałowym zdobyłem 10 punktów, a w klasyfikacji generalnej IMŚJ uplasowałem się na szóstej pozycji. Powodów do zmartwień bynajmniej nie mam. Ten sezon rewelacyjny dla mnie nie jest, więc trzeba się cieszyć z tego, co udało mi się wywalczyć - przyznaje.
Jurica Pavlic powiedział, że nie spodziewał się takich przetasowań w czołówce w ostatnich zawodach w Pardubicach: - Od początku zawodów widać było, że faworyci tracą punkty. Naprawdę cała klasyfikacja wymieszała się bardzo i dopiero wyścig dodatkowy decydował o podziale medali. Dla kibiców, którzy oglądali zawody było to świetne rozwiązanie. Do końca nie wiadomo było, kto zostanie mistrzem świata, a przed turniejem wydawało się, że wiele jest już jasne - powiedział.
Dla sympatycznego żużlowca z Chorwacji sezon 2010 jest ostatnim w wieku młodzieżowca. Jakie ma plany na przyszłość? - Kończę wiek juniora. Muszę wziąć się za siebie i jechać lepiej niż dotychczas, tak by klub i kibice byli ze mnie zadowoleni - zapowiada Pavlic.