Robert Miśkowiak (PSŻ Poznań): Z początku nie byłem za szybki, przegrywałem starty. Musiałem dobrze odczytać tor, aby zwyciężać w kolejnych biegach. Zmieniłem motocykl. Bardzo cieszę się ze zwycięstwa. Miło było ponownie wystąpić przed ostrowską publicznością. Nie chciałem zawieść kibiców i sponsorów.
Łukasz Jankowski (Orzeł Łódź): Nastawiłem się na to aby zaprezentować się jak najlepiej i to mi wyszło. W dużym stopniu przyczynił się do tego Jacek Rempała, który przygotował mi odpowiednio silniki. Chciałbym mu za to podziękować. Była dosyć silna obsada turnieju, było kilku zawodników z ekstraligi, Robert Miśkowiak czy Scott Nicholls. Tymi zawodami jeszcze nie kończę sezonu. Przede mną w piątek startu w turnieju Piotra Śwista, a za tydzień czeka mnie turniej w Łodzi.
Grzegorz Walasek (Polonia Bydgoszcz): Chłopacy na bieg finałowy lepiej się przełożyli i wygrali zasłużenie. Był nie co inny system zawodów, gdyż nie kończył się po pięciu seriach startów. To była dobra formuła. Jak ja zaczynałem karierę zawsze chciałem w tej imprezie startować, ale nigdy nie udało mi się wygrać. Lubię ostrowski tor, ale zawsze czegoś braknie.
Daniel Pytel (Holdikom Ostrovia): Szkoda, że na start do biegu półfinałowego nie zdążył Piotrek Świderski. Przegrał z czasem. Czwarte miejsce jest zawsze niedosytem dla sportowcem. Zostało mi do wyboru w finale najgorsze, czwarte pole. W takiej obsadzie ciężko było cokolwiek zrobić. Nikt nie popełnił błędu. Nie załamuję się, gdyż to nie wstyd przegrać z takimi zawodnikami.
Adrian Gomólski (Start Gniezno): W trzecim biegu miałem awarię motocykla - siadła sprężyna. Mój mechanik zapewnił mnie, że nie powinno być żadnych problemów. Jednak tak naprawdę ten wyścig jechałem tylko aby go ukończyć. Później przesiadłem się na drugi motocykl. Wiedząc, że tor nie został polany osłabiłem go trochę zapłonem. To nie była dobra decyzja, bo brakowało mi mocy. Cieszę się, że mogłem wystartować i przypomnieć sobie ostrowski tor. Dziękuję prawdziwym kibicom, którzy mnie dziś oklaskiwali.