Adam Skórnicki: - No tak, mój występ niezły, ale też nie uniknąłem wpadek. Gospodarze uciekli nam już na początku spotkania. Wiadomo, że Gdańsk był od początku faworytem tego meczu - u siebie każdy jest panem i to właśnie pokazali gospodarze. Kontrolowali spotkanie od początku i nie dali nam zrobić jakiegoś korzystnego wyniku. Dzisiaj to my musimy uderzyć się w pierś. Dzisiejszy mecz z Niemcami? Myślę, że wynik nie jest ważny tak długo, jak Polacy wygrają (śmiech - dop. Red.).
Rafał Trojanowski: - Jechało mi się dzisiaj bardzo dobrze, myślę, że było to widać na torze. Popełniłem błąd w przedostatnim moim wyścigu. Trochę zła decyzja i przyjechałem czwarty… W następnym biegu skorygowałem ustawienia i właściwie to było to. Mam strasznego pecha do Bjarne Pedersena - ciągle mnie mija na trasie, czy to w Gdańsku, czy w Poznaniu. Szukałem dzisiaj tego dobrego startu i było całkiem dobrze, nieco gorzej było na trasie.
W tym sezonie zaskakujesz swoją wysoką formą. Świetnie Ci poszło zwłaszcza w meczach z Gdańskiem. W czym tkwi sekret?
- Nie ma tutaj jakichś wielkich tajemnic, to kwestia sprzętu. Jest dobry sprzęt, to się jedzie. Do tego kwestia upatrzenia odpowiedniej ścieżki i optymalnych ustawień silnika, co jest ważne zwłaszcza na torach takich jak ten w Gdańsku. Spasowanie się jest tutaj niesłychanie istotne.
Atmosfera panująca w Poznaniu to chyba po części też klucz do sukcesu?
- Tak, atmosfera jest wspaniała. Jest tutaj dużo spokoju. Kibice nawet po porażkach u siebie odnoszą się do nas z szacunkiem, nie ma żadnych obelg w naszą stronę. Nie spotkała mnie żadna przykrość z ich strony, chociaż z moją formą bywało różnie w zeszłym sezonie. Bardzo dziękuję im za doping i za to, że zawsze możemy na nich liczyć.
Rafał, na koniec proszę powiedz – jaki obstawiasz wynik meczu Polska-Niemcy w Klagenfurcie?
- Nie będę takim optymistą jak większość. Chciałbym abyśmy wygrali ten mecz, ale myślę, że będzie 1:0 dla Niemców.
Daniel Pytel: - Przegraliśmy i na pewno nie mogę powiedzieć nic pozytywnego o tym spotkaniu. Chłopaki jechali bardzo dobrze, szczególnie ci, którzy byli uważani za filary drużyny spełnili swoje role. Niestety ja zawiodłem na całej linii, kompletnie nie mogłem dopasować motocykla do dzisiejszej nawierzchni i niemożliwe było wygranie biegu. Będę robił wszystko, aby do następnego meczu uporządkować sprawy sprzętowe i przygotować się na sto procent, aby być pewnym punktem drużyny i żebym zdobywał po osiem punktów w meczu.
W zeszłym sezonie zdobyłeś w Gdańsku aż 9 punktów...
- To było rok temu, inny dzień, inna pogoda i inny silnik. Teraz już nie mam tego silnika, gdyż uległ wypadkowi, po którym nie dało się już go odbudować. Dziś jechałem na innym silniku. Była to kwestia spasowania, gdyż sam w sobie silnik jest dobry, trzeba tylko umiejętnie go dopasować do tego toru, a tor w Gdańsku jest bardzo specyficzny. Przegrywałem starty i to dawało efekt w postaci zerowej ilości punktów.
Rok temu walczyłeś o miejsce w składzie z Maciejem Piaszczyńskim, teraz Twoja pozycja juniorska jest niezagrożona. Czy to nie wpływa na ciebie źle?
- Myślę, że nie. Staram się równać do seniorów i nie patrzę kogo mam za rywali, jeśli chodzi o miejsca juniorskie, chociaż Piotrek Dziatkowiak jest bardzo ambitnym zawodnikiem i nie jest powiedziane, że moje miejsce jest pewne. Po prostu trener ustawia nas do składu po treningach. Nie mogę powiedzieć, że miejsce jest pewne, gdyż gdyby tak było, to nie byłoby sensu jeździć w tej drużynie, ponieważ trzeba cały czas nad sobą pracować, podnosić swoje umiejętności i gdybym wiedział, że miejsce jest pewne by mi mogło w tym przeszkodzić.
Czy uważasz, że stać was na pierwszą czwórkę?
- Oczywiście. Myślę, że nie raz pokazaliśmy, że nas stać na dobre wyniki. Po dzisiejszym meczu mam nadzieję się odbudować i już nie zawodzić. Będę dążył do tego, aby tak się stało i jeśli oprócz seniorów my juniorzy dołożymy swoje punkty, to będziemy wygrywać spotkania.
Jak uważasz - kto awansuje do Ekstraligi w tym sezonie?
- Myślę, że bardzo duże szanse na wygranie ligi ma Gdańsk, ale Polonia również powinna awansować do Ekstraligi.