Joe Haines, aby szlifować formę przed kolejnym sezonem tuż po zakończeniu rozgrywek w Europie udał się do Australii, gdzie startował w różnych turniejach. Niestety, sobotniego wieczoru na stadionie w Gillman nie będzie wspominał najlepiej, gdyż w drugim wyścigu dnia upadł na tor wraz z dwójką Szwedów: Pontusem Aspgrenem i Ricky Klingiem. Pierwsze diagnozy lekarzy mówiły o złamanym ramieniu, przebitym płucu przez złamane żebra oraz możliwości uszkodzenia kręgosłupa. W efekcie Haines został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
W czwartek napłynęły jednak lepsze informacje na temat stanu zdrowia zawodnika GTŻ-u Grudziądz. Joe został wybudzony ze śpiączki, a kompleksowe badania stwierdziły, że jego kręgosłup jest cały. Uszkodzone jest jedynie płuco, które nie jest jednak przebite, a "zapadnięte". Potwierdziły się także złamania obojczyka i dwóch żeber.
- Płuco powoduje to, że jeszcze jest intubowany i ma wspomagane oddychanie. Tata Joe mówi, że syn nie ma przebitego płuca, tylko dwa złamane żebra. Na razie nie wiadomo, jak długo będzie on przebywać w szpitalu. Zażartował nawet, że "były gorsze wypadki w wykonaniu Joe". Nie jest jednak tak źle, jak donosiły pierwsze wiadomości - poinformował tłumacz klubowy GTŻ-u Piotr Ponikowski, który w czwartek rozmawiał z ojcem Joe Hainesa.
Źródło: Gazeta Pomorska - pomorska.pl