To miał być rok Dragi. W lipcu br. kończył 90 lat swojego pięknego życia. Miał osobiście promować książkę o sobie i czasach swojej młodości, ale w czerwcu bezlitosna śmierć dosięgła go na drodze. Zginął wraz z małżonką w wypadku samochodowym, nie doczekawszy swoich okrągłych urodzin, a tym samym druku swojej biografii.
Ludwik Draga zatopiony w swojej przeszłości
Niech spoczywa w pokoju! - tymi słowami żegnamy bliskich, znajomych. Ostatnie miesiące życia Pana Ludwika naznaczone były naszymi licznymi kontaktami. Połączyła nas szczególna więź, nić wielkiej wzajemnej sympatii, by nie powiedzieć przyjaźni. Poczytuję sobie za sukces, że udało mi się przełamać skorupę nieufności czy oschłości, jaka rzekomo cechowała tego wspaniałego Człowieka.
Jeśli słyszę dziś "dobre rady" w rodzaju: "dajmy już spokój Ludwikowi", to powiem, że takiego spokoju on z całą pewnością nie oczekiwał. Wprost przeciwnie, wszystkimi siłami dążył, aby pamięć o nim i tamtych trudnych początkach motocyklowego szaleństwa trwała. I była wciąż żywa. Spoczywać w pokoju nie znaczy w zapomnieniu. Dlatego nie spocznę w trudzie przypominania. Wolą Pana Ludwika było, aby w książce przedstawić historię rozwoju techniki motocyklowej i rozwoju motocyklowych wyścigów - w tym speedway’a - które wyrastały z jednego pnia - rajdów szosowych i terenowych. Jest więc bogata historia motocykli, wybranych przez bohatera marek, a także zaakceptowana przez Pana Ludwika historia bicia rekordów prędkości jazdy na motocyklu, od samego początku (1903 - 103 km/h), aż do końca (2010 - 591,24 km/h). Jest to jedyne tak pełne zestawienie rekordów w całej literaturze.
Choć sam w tych początkach absolutnych nie mógł przecież uczestniczyć z racji wieku, owe początki motocyklowych wyścigów tak bardzo zajmowały Ludwika Dragę, gdyż jego rodzeństwo, a konkretnie Józef Draga w Rybniku kreślił kontury przyszłych triumfów rybnickich żużlowców. Istnieją zapisy, że pierwsze stowarzyszenie motocyklistów zawiązane w intencjach sportowego współzawodnictwa w Rybniku datowane jest na rok 1912 (oczywiście czasy pruskie). Józef Draga miał wtedy 12 lat i już mocno interesował się techniką motocyklową. Pobierał stosowne nauki i w końcu sam został mechanikiem i motocyklistą - jednym z bardziej doświadczonych pionierów pierwszego RKM Rybnik (miał już wtedy 32 lata). To ustawiało go wysoko w hierarchii. Młody Ludwik wzrastał w tej atmosferze, sam szedł tropem brata, uczył się jazdy na motocyklu i mechaniki, ale… wybuchła wojna. Trzeba to wszystko przypominać - na przekór tym wszystkim, dla których koniec własnego nosa jest najwłaściwszą i do przyjęcia jedyną perspektywą.
Początki lodowego speedway’a na zamarzniętej Rudzie w Rybniku z udziałem Józefa Dragi
Jednocześnie uspakajając obmierzłych malkontentów, zapewniam, że nie będą już publikowane żadne fragmenty "Pasji Ludwika Dragi", nie tylko dlatego, że nakład książki jest już na wyczerpaniu. Rok 2010, który miał być wielkim przypomnieniem życia i dokonań p. Ludwika, a wraz z nim całego rodu Dragów, po prostu się kończy. Potem przyjdzie nam przypominać tamte trudne, ale zarazem piękne pionierskie czasy tylko sporadycznie, przy okazji rocznic i innych wydarzeń.
Życząc miłej lektury, pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę Wesołych Godnych Świąt Bożego Narodzenia.
Stefan Smołka