Piotr Żyto: Liczba widzów jest miarodajna

Po zakończeniu VII opolskiej gali lodowej jej organizator Piotr Żyto był w znakomitym nastroju. Nic dziwnego, skoro trybuny tradycyjnie wypełniły się po brzegi. Żyto przyznaje, iż komplet publiczności motywuje go do kontynuowania imprezy.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zakończeniu imprezy Piotr Żyto nie krył satysfakcji. - Przede wszystkim należy podziękować publiczności - podkreślał organizator i trener Kolejarza Rawicz. - Liczba widzów na trybunach jest miarodajna i daje do zrozumienia, że warto galę kontynuować. Zresztą, przy organizacji nie jesteśmy sami. Dostajemy wsparcie z Urzędu Marszałkowskiego i Miasta, a także od sponsorów. Dzięki tej pomocy ta impreza w ogóle mogła się odbyć.

Gala lodowa jest jednym z niewielu wydarzeń na Opolszczyźnie, które przeciąga komplet publiczności. W zapełnieniu trybun nie przeszkadzają stosunkowo wysokie ceny biletów (30 złotych). - Nie wiem, w czym tkwi fenomen imprezy - przyznaje Żyto. - Specjalnie nas to nie obchodzi. My staramy się robić swoje i myślę, że wychodzi nam to całkiem nieźle. Gala wpisała się w kalendarz imprez w regionie i głupio byłoby to dzieło przerwać. Tym bardziej że widzimy niesłabnące zainteresowanie kibiców.

Dochód z gali jest przeznaczany na leczenie chorych dzieci. W tym roku wsparcie otrzymają trzy osoby. - Wyniki wynikami, zabawa zabawą, ale najważniejsze, że możemy pomóc potrzebującym - wyjaśnia Żyto. - Osoby, dla których zbieramy pieniądze wybieramy losowo, spontanicznie. Wszyscy o to pytają, lecz nie ma w tym żadnych układów czy kumoterstwa. O jednej dziewczynce przeczytaliśmy w gazecie. Z mamą zbierała pieniądze na leczenie, tymczasem ktoś ukradł im skarbonkę. Nie mogliśmy przejść obok tego obojętnie. O chorych dowiadujemy się przypadkowo lub z mediów. Staramy się jedynie, by byli to ludzie z Opolszczyzny, gdyż tam organizujemy imprezę.

Zawody żużlowe zdominowali częstochowianie, którzy w całości zajęli podium. - Widać, że wciąż udoskonalają jazdę na tafli - komentuje Żyto. - Sławek Drabik od zawsze był mistrzem lodu. Pod swoje skrzydła wziął Artura Czaję i ta współpraca owocuje. Mateusz Kowalczyk też doszedł do wprawy. Świetnie startuje i kontroluje maszynę. Inni zawodnicy także lepiej sobie poczynają. Widać, że poziom zawodów co roku wzrasta.

Mieszkający niegdyś w Opolu Żyto wróci w następnym sezonie do tego miasta jako trener Kolejarza Rawicz. Jego przenosiny z Falubazu były jednym z hitów okienka transferowego. - Nie doszukujmy się sensacji - mówi Żyto. -Mój przyjaciel Darek Cieślak szukał szkoleniowca i zdecydowałem się mu pomóc. Dużą rolę odegrało też bliskie położenie Rawicza i Zielonej Góry, gdzie podjąłem pracę. Na pewno mecz w Opolu będzie dla mnie szczególny. Tam spędziłem część swojego życia, a miejscowemu klubowi dalej kibicuję. Tak się jednak potoczyły losy, że jestem trenerem Kolejarza, ale tego z Rawicza. W Opolu prezesi wszystko poukładali, znaleźli szkoleniowca, a dla mnie zabrakło miejsca. Takie życie trenera.

Komentarze (0)