Nie poddajemy się, jedziemy dalej - wypowiedzi po meczu Unibax Toruń - Unia Leszno

Zdjęcie okładkowe artykułu: Żużlowy Unibaxu Toruń w akcji.
Żużlowy Unibaxu Toruń w akcji.
zdjęcie autora artykułu

Unibax Toruń po raz pierwszy w tym sezonie doznał porażki, został pokonany przez Unię Leszno. Emocje na toruńskim stadionie trwały do 15 biegu. Co do powiedzenia mieli po meczu trenerzy oraz zawodnicy?

Czesław Czernicki: W sporcie nic się nie udaje. Chylę czoła przed moimi zawodnikami, ponieważ pracowaliśmy ciężko. Mieliśmy problem, ponieważ na treningach był z nami Troy Batchelor, ale miał wypadek i ma teraz dwa tygodnie przerwy. Adam Kajoch podjął wyzwanie na ten dzisiejszy mecz, na swoją odpowiedzialność i z pełną determinacją. Chciał pojechać z drużyną i jego punkt był cenny i ważny. Drużyny nie poznaje się po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Chylę czoła moim zawodnikom, ponieważ znakomicie się nam współpracowało w parkingu. Każdy z tych zawodników był na swój sposób dla mnie pomocnikiem i partnerem do ustawienia tego meczu taktycznie.

Jacek Gajewski: Myślę, że moja decyzja, dotycząca przygotowania toru w dniu dzisiejszym, nie była naszym sprzymierzeńcem. Pogubiliśmy z tego powodu trochę punktów. Jeżeli popatrzymy na punkty, jakie zdobywali nasi zawodnicy, to nikt chyba sobie nie przypomina, aby mieli oni takie zdobycze punktowe. Przede wszystkim zawiodłem ja, ponieważ tor powinien być zdecydowanie inny. Decyzja była podjęta po konsultacjach z zawodnikami, ale sama decyzja była moim błędem. W Unii trójka zawodników – Hampel, Adams i Baliński – była poza zasięgiem. To oni wygrali mecz. W odpowiednim momencie dobrze pojechał też Kasprzak.

Jarosław Hampel: Odpowiada mi toruński tor. Poza tym dzisiaj wszystko świetnie zagrało. Miałem szybki sprzęt, wiedziałem jak i gdzie jechać, to była pewna jazda. Miałem dobry start i prowadząc jedzie się łatwo. Całe spotkanie było ciężkie, ponieważ Torunianie na własnym torze są bardzo dobrzy. Dzięki tej wygranej jesteśmy pewniejsi siebie.

Adrian Miedziński: Tor był trochę inny niż wczoraj na treningu. Wiadomo całą noc padało i jeszcze dzisiaj przed meczem również. Chciałem pogratulować drużynie leszczyńskiej zwycięstwa. My wygraliśmy w Lesznie, a Leszno wygrało w Toruniu. Unia była dzisiaj lepsza od nas i nie ma co zwalać na tor. Każdy z nas jest zawodowcem. Gubiliśmy punkty głównie ze startu. Trudno było kogoś wyprzedzać, przy takiej nawierzchni, ponieważ szpryca działała jak hamulec.

Robert Kościecha: Nie patrzę w ten sposób czy pojechałem dobrze czy źle. Dla mnie liczy się wynik całej drużyny. Dzisiaj zespół przegrał, więc dzisiaj jestem zawodnikiem przegranym. W meczu z Unią przegraliśmy i mimo że zrobiłem więcej punktów niż w Gorzowie to ta radość jest mniejsza. W Gorzowie cała drużyna wygrała. To co było rok temu też się dla mnie nie liczy, ponieważ w tym roku walczymy o złoto i to jest dla mnie najważniejsze. Co do wyniku w Tarnowie trudno mi jest o nim mówić. Zawsze powtarzam, że toruńska drużyna wygra – to jest naszym celem. W sprzęcie nic nie będę zmieniał. Mam takie a nie inne silniki, jadę raz lepiej raz gorzej, ale taki jest sport. Wszystko robie aby było jak najlepiej. Kibicom chciałbym powiedzieć, aby się nie martwili, ponieważ to jest runda zasadnicza. Będziemy robili wszystko, aby wygrać play-offy i żebyśmy zdobyli złoto. Nie poddajemy się, jedziemy dalej.

Wypowiedzi zebrała Karolina Owsiannikow.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)