Zapis regulaminu dotyczący możliwości wystawienia do składu meczowego maksymalnie jednego zawodnika z cyklu Grand Prix ma w założeniu przyczynić się do ograniczenia klubowych wydatków. Przeciwni takiemu rozwiązaniu są żużlowcy Unii Leszno. W przyszłorocznej edycji cyklu wystąpi dwóch jej reprezentantów - Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej. Obaj mają ogromne szanse utrzymać się w elicie co skutkowałoby koniecznością zmiany pracodawcy przez jednego z nich. Walkę o awans do Grand Prix zapowiada także Damian Baliński, który przeżywa ostatnio drugą sportową młodość.
- Jeśli chodzi o przepis dotyczący obecności w składzie zawodników z Grand Prix to dla mnie jest to spore nieporozumienie. Zarówno Jarek jak i Janusz chcą utrzymać się w Grand Prix. Gdybym jeszcze ja awansował do cyklu to byłby dopiero problem. Budujemy w długofalowej perspektywie zespół, który ma przez kilka lat dobrze funkcjonować a tu nagle okazuje się, że któryś z chłopaków musiałby odejść, bo może być tylko jeden zawodnik z Grand Prix. To byłaby dla nas kara. To nie byłaby przecież sytuacja związana z pozyskaniem zawodnika z zewnątrz. Ktoś musiałby z głupiego powodu odejść z drużyny. Zdecydowanie nie podoba mi się ten zapis regulaminu - twierdzi Damian Baliński.
- Budujemy odpowiednią atmosferę i dobrze się czujemy w swoim gronie. To tak jakby ktoś chciał zburzyć porządny dom i postawić nowy. Moim zdaniem to jest bez sensu - wtóruje Balińskiemu Janusz Kołodziej.
Prezes Unii Leszno - Józef Dworakowski wierzy, że nowy regulamin nie będzie krzywdzący dla jego klubu. - Uważam ten pomysł za zupełnie nietrafiony. Musimy nadal pracować nad tą kwestią. Nie uważam sprawy za zamkniętą. Wierzę, że w ciągu dwóch lat polski żużel zreformuje się, bo jeśli do tego nie dojdzie to nasza rodzima liga spadnie do takiego poziomu jak to ma miejsce w Anglii. Nie myślę w tej chwili o perspektywie wybierania między Jarkiem Hampelem a Januszem Kołodziejem. Nie może być przecież tak, że ktoś jest krzywdzony przez to, że osiągnął dobry wynik. Wierzę, że to wszystko jeszcze się ułoży. W tym sezonie wchodzą nowe tłumiki i zobaczymy jak to będzie wyglądało.
Zdaniem Damiana Balińskiego niekorzystnym rozwiązaniem dla Unii Leszno jest także wprowadzenie KSM-ów. - Jest dużo głosów na ten temat. Są zarówno pozytywne opinie jak i negatywne. Ja nie jestem zwolennikiem KSM-ów. W przypadku naszej drużyny ta średnia była wysoka, ale to był efekt tego, że sporo pracowaliśmy a potem skutecznie jeździliśmy. Teraz mamy być za to ukarani. Odszedł Leigh Adams a Unia nie mogła pozwolić sobie na sprowadzenie mocnego zawodnika. Myślę, że mimo to będziemy mieli dobry zespół. Jesteśmy ambitni i mamy zamiar walczyć o medale. Mimo braku Adamsa będziemy groźnym zespołem - ocenia zawodnik.
W przyszłorocznych rozgrywkach sporą rolę będą odgrywali polscy młodzieżowcy. Damianowi Balińskiemu ta sytuacja przypomina początki jego kariery zawodniczej. - Kiedy zaczynałem karierę jeździli polscy juniorzy i myślę, że to jest najlepsze rozwiązanie, żeby nasi młodzi zawodnicy się rozwijali. Wiadomo, że każdy zespół starał się osiągnąć jak najlepszy wynik. Czasami odbywało się to kosztem polskich juniorów.