Ryszard Dołomisiewicz przez wiele lat był liderem Polonii Bydgoszcz. W tym czasie w Kryterium Asów wystartował w sześć razy. W 1988 r. stanął na najwyższym stopniu podium. Jak sam zainteresowany wspomina tamten turniej? - W 1988 r. wygrałem te zawody. Na pewno byłem bardzo usatysfakcjonowany, bo ranga Kryterium była wówczas inna niż obecnie. Jednak wracając do samych zawodów, one na dobrą sprawę nie powinny się w ogóle odbyć. Mimo że pogoda była słoneczna, tor był w fatalnym stanie. Kibice mogą tego nie pamiętać, bo z wierzchu nawierzchnia wyglądała dobrze, jednak jeździło się na niej fatalnie. Ale na szczęście dla mnie, nie zanotowałem żadnego upadku, a dodatkowo wygrałem ten turniej.
Dołomisiewicz opowiada, że dla niektórych zawodników start w Kryterium Asów był zarazem pierwszym kontaktem z torem. - Kiedyś opłacało się być w kadrze, bo przed sezonem można było pojechać na wschód i tam trochę pojeździć. Potem na Kryterium kadrowicze mieli przewagę. Dlaczego? Ponieważ wielu zawodników startując podczas tych zawodów po raz pierwszy wyjeżdżało na tor. To było wręcz nagminne, że większość zawodników wykorzystywała zawody w Bydgoszczy do treningu, pierwszych kółek na czarnym owalu - wspomina wychowanek Polonii Bydgoszcz.
"Dołek" uważa, że dawniej ranga Kryterium Asów była większa. - Kiedyś ranga tych zawodów była zupełnie inna. Na nasz turniej przyjeżdżała prawdziwa "śmietanka". Zawodnicy wręcz zabiegali o to, żeby wystartować w Kryterium. Dzisiaj niestety organizatorzy muszą zabiegać o zawodników, a zawody przyjęły charakter bardziej regionalny, niż ogólnokrajowy.
Zdaniem Dołomisiewicza organizatorzy mogą podnieść rangę Kryterium Asów. - Na pewno można w jakiś sposób przywrócić tę niepowtarzalną rangę Kryterium Asów z lat osiemdziesiątych. Potrzebny jest tylko dobry pomysł, który wypromuje tę imprezę i spowoduje, że kibice będą przychodzili na trybuny, jak przed laty. Być może warto pomyśleć o tym, żeby Kryterium było zarazem turniejem eliminacyjnym? - zastanawia się Dołomisiewicz.