Eugeniusz Błaszak mógłby być ekspertem, jeśli chodzi o typowanie wyników zawodów. Jeszcze przed rozpoczęciem Kryterium Asów stwierdził, że na podium staną mistrzowie świata. - Wydawało mi się, że na podium staną Emil Sajfutdinow, Tomasz Gollob i Nicki Pedersena, niekoniecznie w tej kolejności. Okazało się, że miałem nosa - żartuje Błaszak.
Wychowanek Startu Gniezno twierdzi, że pierwsze zawody tegorocznego sezonu były bardzo udane. - To były ładne zawody. Tor był bardzo dobrze przygotowany i co najważniejsze umożliwiał walkę na dystansie. Zawodnicy pokazali "lwi pazur" i zaprezentowali kibicom dużą dawkę dobrego ścigania. Oby tak przez cały sezon. Szkoda tylko tych kilku upadków - mówi Błaszak.
Były zawodnik Startu Gniezno, Stali Rzeszów i Unii Tarnów wspomina również swoje występy w Kryterium Asów. - Zaproszenie do udziału w tych zawodach traktowałem jako wyróżnienie. Do Bydgoszczy jechałem z dobrym nastawieniem. Tutaj zawsze dobrze się ścigało.
W 1987 r. Błaszak zajął w tych zawodach drugie miejsce. - Przegrałem z Wojciechem Żabiałowiczem. Pamiętam, że zostałem ukarany przez sędziego. Wtedy nie wolno było jeździć na jednym kole, a ja o tym zapomniałem - mówi wychowanek Startu Gniezno.
Zdaniem Błaszaka ranga Kryterium Asów wcale nie jest niższa od zawodów rozgrywanych w latach osiemdziesiątych. - Dzisiaj to obcokrajowcy powodują to, że ranga Kryterium Asów jest wyższa niż w czasach moich startów. Kiedyś nie do pomyślenia było to, że w zawodach inaugurujących sezon wystartuje mistrz świata. Teraz to wręcz norma - podsumowuje Błaszak.